Ceasar Millan niegdyś był nielegalnym
imigrantem bez grosza przy duszy. Obecnie jest znanym na całym świecie
zaklinaczem psów. W swojej książce daje praktyczne rady, dotyczące podstawowego
wychowania czworonogów.
Tytuł: Jak
uszczęśliwić psa
Autor: Ceasar
Millan
Tłumaczenie: Maciej
Lorenc
Liczba
stron: 224
Gatunek: poradnik
Wydanie: National
Geographic, Warszawa 2014
|
Jako
dziecko naprawdę często oglądałam programy przyrodnicze. Ceasar Millan pojawił
się jednak w okresie, w którym odchodziłam już od oglądania telewizji; dlatego
choć kojarzę jego program to nigdy nie śledziłam go regularnie. Dlatego do „Jak
uszczęśliwić psa” mogłam podejść stosunkowo neutralnie.
Ostatecznie…
to nie jest książka zła, szczególnie jeśli chodzi o to, jak się ją czyta.
Millan pisze bardzo lekko, choć musze przyznać, że zdarza mu się często zapętlać
i powtarzać to samo. Poradnik jest jednak naprawdę dobrze zrobiony pod kątem graficznym
i bardzo łatwo się jest w nim odnaleźć, znajdując odpowiedzi na nurtujące nas
pytania.
Trochę
żałuje, że wydawca zdecydował się na niski jakościowo papier i na tak brzydką
okładkę. Przez ilość grafik oraz rozwiązań wewnątrz „Jak uszczęśliwić psa”
wręcz prosi się o ładne wydanie z kolorowymi zdjęciami. Szczególnie, że cena
okładkowa – 39,90zł – jest stosunkowo wysoka, jak za tak cieniutką książkę.
Wróćmy
jednak do treści książki. Trudno jest mi ją profesjonalnie ocenić: choć mam
duży kontakt z psami to nie jestem behawiorystą. Niemniej, na pewno nie zgadzam
się ze wszystkim, co autor przytacza, mimo że Millan co najmniej jedną rzecz
robi tu zdecydowanie dobrze. Mianowicie: tłumaczy, że pies to nie człowiek i
nie wolno go tak traktować.
Naprawdę
wiele „bitew” stoczyłam z miłośnikami psów pozbawionymi jakiegokolwiek zaplecza
pod względem wiedzy, aby ludziom wyjaśnić tę – dla mnie oczywistą – kwestię.
Millan stara się to robić z taktem, ale dosadnie, dlatego mam nadzieję, że
choćby pod tym względem otworzy niektórym oczy. Szczególnie, że profesjonaliście
da się łatwiej zaufać, niż osobie, która nigdy zawodowo nie pracowała z psami.
Czytając
rady Millana czasami pojawiały mi się jednak w głowie pytania: po co? Czemu tak
kategorycznie? Rozumiem, że pies wymaga innego podejścia, niż człowiek, ale
jeśli np. zwierzę idzie grzecznie na smyczy, nie ciągnąc, ale czasem wyjdzie
przede mnie – nie sądzę, aby było to coś, co należy od razu karać. Choćby
odnosząc się do analogii wilczego stada (które autor często porusza): w takowym
mamy oczywiście przywódców, ale stado pracuje jako cały organizm. To zwierzę z
lepszym węchem wyjdzie na przód, tropić. A nie ma co ukrywać, nasze psy są w
tropieniu lepsze.
Na
pewno „Jak uszczęśliwić psa” wymaga od czytelnika aktywnego zaangażowania w
tekst. Każdy pies jest inny i każdy wymaga innego podejścia. Tego typu książka
ma szansę pomóc nam w rozwoju, aby stać się lepszym właścicielem, ale na pewno
nie załatwi wszystkich naszych problemów z pupilem. Niemniej, jeśli ktoś szuka literatury
na temat psich zachowań i chce zrobić porządny „risercz” w temacie to myślę, że
po pozycje tak popularnego behawiorysty warto sięgnąć. Choćby po to, aby
wyrobić sobie opinię i próbować być lepszym człowiekiem dla swojego psa.
Widziałam parę razy Milana, ale nigdy jakoś nie pałałam do niego miłością, a jego programu zwyczajnie nie lubiłam
OdpowiedzUsuńJakby było o kotach może bym sięgnęła ;)
OdpowiedzUsuńJa teraz pracuję ze swoją sunią pod względem zazdrości, ale raczej się nie skuszę na tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com