Szesnastoletnia Koffi i również nastoletni Ekon pochodzą z dwóch różnych światów. Los stawia ich jednak w podobnej sytuacji: obydwoje muszą wybrać się do Wielkiej Dżungli, aby odnaleźć żądnego krwi potwora. Łączą siły, wspólnie poszukując bestii.
Drapieżne bestie Ayana Gray wyd. Muza, 2022 cykl Beasts of Prey, t. 1 |
Szukasz idealnie przeciętnej przygodowej powieści fantasy dla młodzieży? No to właśnie udało Ci się ją znaleźć! „Drapieżne bestie” Ayany Gray to doskonały przykład przeciętnej i sztampowej powieści fantasy dla młodzieży z niezbyt rozbudowanym wątkiem romantycznym.
Mimo tego, że debiutująca autorka sięgnęła po dość intrygującą i jeszcze nie aż tak mocno eksplorowaną (przynajmniej w Polsce) afrykańską mitologię to stworzyła powieść, która jest wykreowana niczym od linijki. Mamy parę bohaterów z trochę innych światów, którzy muszą znaleźć przerażającą bestię (choć mają w tym inne cele), mimo tego, że są do tego kompletnie nieprzygotowani. Siła miłości i przyjaźni niechybnie prowadzi ich do zwycięstwa, z tym że nie potrafią się poprawnie komunikować, więc są komplikacje. Ach, no i mamy oczywiście nastolatkę z magicznymi umiejętnościami. Kto by się tego spodziewał.
Naprawdę, wszystkie konflikty w tej książce wynikają z braku pomyślunku u głównych bohaterów oraz z nieumiejętności rozmawiania i słuchania. Przykład? Koffi i Ekon wchodzą po raz pierwszy do magicznego lasu. Mają książkę z trującymi roślinami i szukają jedzenia. Znajdują jakieś owoce, których w owej książce nie ma, jednak nie wiedzą, co to dokładnie jest. To wcale nie tak, że już siedmiolatki zwykle mają świadomość, że nieznanych roślin się nie je.
Kolejny? Ale uwaga, to może być spoiler! Ekon od początku chce zabić bestię, jednak z czasem okazuje się, że to może nie najlepszy pomysł. Zmienia zdanie. Gdy znajduje go jego brat, chłopak chce powiedzieć o tym Koffi, ale ta, zamiast go wysłuchać, zaczyna się tłumaczyć z ich pocałunku i mówić, że to WCALE NIC TAKIEGO i że NIE MUSI SIĘ PRZEJMOWAĆ. Po co posłuchać i uratować sytuację, skoro można mieć słomę zamiast umysłu? Cóż, autorce chyba brakło pomysłu na jakiekolwiek sensowniejsze wyjścia fabularne…
Ponadto uważam, że pomiędzy bohaterami romans rodzi się bez jakiejkolwiek dobrej podstawy. Główna akcja tej powieści to dosłownie kilka dni, postacie rozmawiają właściwie wyłącznie o swoim queście oraz dramatycznej przeszłości (co wymusza fabuła, chyba po to, by jednak o niej porozmawiali) i bum, mamy miłość. Co kogo obchodzi, że chemii pomiędzy tymi bohaterami po prostu nie ma… Ale na szczęście przynajmniej nie ma tego wątku szczególnie dużo.
To więc powieść, która jest stworzona zgodnie z podstawową sztuką tworzenia przygodowych historii fantasy, ma początek, rozwinięcie i cliffhanger. Ma kilka pojedynczych, ciekawszych elementów (choć żaden nie jest moim zdaniem odpowiednio rozwinięty), fabułę klejącą się na ślinę (choć stosunkowo wiarygodną, zwłaszcza dla nastoletniego targetu). Czy jednak ja mam zamiar polecać kolejną nudną, schematyczną powieść fantasy? Cóż, zależy komu, bo pewnie osoby preferujące po prostu lekką literaturę albo rozpoczynające przygodę z fantasy będą zadowolone, ale samej sobie (nawet tej sprzed 10 lat) – zdecydowanie nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.