sobota, 31 grudnia 2022

Opowieści sieroty. Tom 1: Jedna z najtrudniejszych książek, jakie przeczytałam

W ogrodach sułtana mieszka ciemnowłosa sierotka. Dziewczynka budzi powszechny przestrach. Młody książę, wiedziony przez ciekawość, odnajduje ją i zaczyna wsłuchiwać się w opowiadane przez nią historie.



Już chyba dawno żadna książka nie przyprawiła mnie o ból głowy. To udało się dopiero tomowi pierwszemu „Opowieści sieroty”, książki napisanej przepięknym stylem, której konstrukcja wymaga jednak pełnego skupienia w trakcie czytania. Inaczej, niestety, da się wyjątkowo łatwo pogubić w samej historii.

Teoretycznie głównymi bohaterami powieści jest tytułowa sierotka oraz młody książę, jednak tak po prawdzie, nie ma ich tu zbyt dużo. Stanowią przerywnik, główną rzeczywistość, prawdę i trzon. Opowieści zaś są baśniami, legendami, które mogą zwierać w sobie prawdę, ale nie muszą i to czytelnik samodzielnie musi uznać, czy traktuje je jako legendy świata przedstawionego, czy jako faktyczne wydarzenia.

Opowieści sieroty. Tom 1
Catheryne M. Valente
wyd. Mag, 2009

Trudność polega na tym, że w tej powieści o szkatułkowej konstrukcji opowieść rodzi opowieść. Bohaterka coś opowiada, a następnie jej bohaterowie opowiadają kolejne historie sobie nawzajem, bohaterowie opowieści bohaterów opowiadają następne itd. To wszystko oczywiście łączy się ze sobą, tworząc jedną, pełną historię, jednak taka konstrukcja wymaga pełnego skupienia i pamiętania, kto, gdzie i w jakim momencie zaczął opowiadać którą opowieść. Na szczęście fragmenty książki podzielone są na naprawdę krótkie rozdziały i to troszeczkę ułatwia przyswajanie całości.

Styl autorki, Catherynne M. Valente, jest absolutnie przepiękny. Baśniowy i epicki, choć chwilami również żartobliwy, i to w bardzo współczesnym sensie. Jednocześnie autorka nie raz sięga po prostu do mitologii, innym razem bawi się absurdem (choć w akceptowalnym dla mnie stopniu: nie lubię go za bardzo), łączy różnorodne historie i wierzenia, tworząc swoją własną historię, co sprawia, że również nie jest najłatwiejszy. Mnie to nie przeszkadza, ale warto pamiętać o tym jeszcze przed lekturą. 

Bohaterka opowiada na łamach tego tomu (jednego z dwóch) dwie opowieści. Przyznaję, że pierwsza podobała mi się dużo bardziej. Być może dlatego, że przy drugiej czułam już trochę zmęczenie samą formą. Pierwsza zaś rozpoczyna się od opowieści o księciu, który wyruszył na wyprawę i zabił gęś starej kobiety… a potem zaczęły się dziać rzeczy. Takie pełne magii, dziwnych stworzeń i najróżniejszych przygód.

Żałuję trochę, że tak niewiele jest tu tych teoretycznie głównych bohaterów, bo osobiście naprawdę ich polubiłam. Brakowało mi szczególnie jakiegoś podsumowania pod koniec opowieści, jakiejś puenty, która podsumowałaby ich linię czasową, ale podejrzewam, że to dostanę w drugim tomie, który już czeka na mnie na półce.

Chociaż pewnie jeszcze trochę sobie poczeka, bo nie oszukujmy się, czuje się po prostu trochę zmęczona prozą Valente. Niemniej, wszystkim zainteresowanym polecam sprawdzić, bo to kawałek ciekawej literatury, która po prostu zasługuje na uwagę.


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony