Skoki następują coraz częściej, a w Lunapolis jest coraz niespokojniej. Dążenie do doskonałości poprzez sztukę to przecież za mało, aby być pewnym, że dostąpi się przebudzenia Przedksiężycowych. Rebelia wydaje się nieunikniona. Finnen i Kaira próbują zakończyć skokowe szaleństwo, podążając za niemożliwym do zrealizowania planem. W tym czasie Tellis próbuje zrozumieć kim jest i co knuje Issa, jeden z najpotężniejszych mieszkańców księżycowego miasta.
„Przedksiężycowi”
to cykl, który zdaje się poruszać niemal każdy z ważnych i ciekawych tematów;
porusza ogrom tropów i przedstawia bardzo unikatowy świat. Druga część zaś w
niczym nie odstępuje pierwszej. Jedynie podkręca emocje jeszcze bardziej i
bardziej, co chwilę obiecując odpowiedzi na nurtujące czytelnika pytania. Niby
przedstawia świt, ale koniec końców: wyjaśnia niewiele, pozostawiając te
kluczowe odpowiedzi na sam finał. Jednocześnie jest po prostu niezwykle dobrą
historią.
To
fantastyka z bardzo wysokiej półki. Bardzo specyficzna i unikatowa, choć przy
tym mająca w sobie ten rozrywkowy sznyt. Jeśli więc czytelnika nie odstrasza
sam koncept (który jest wspaniały, ale nieco dziwny – i rozumiem, że nie
każdemu się spodoba) to po prostu nie widzę możliwości, aby na drugim tomie
„Przedksiężycowych” nie bawić się doskonale. Bo mamy tutaj i wątek kryminalny,
prowadzony przez Tellis. Mamy młodych rebeliantów, którzy chcą zmieniać świat i
wyrwać się z idiotycznej wiary w dążenie do Przebudzenia, okupionej setkami
tysięcy istnień. Mamy społeczeństwo, które jest piękne, ale jednocześnie
niewyobrażalnie zniszczone i okrutne. W końcu w Lunapolis liczy się tylko sztuka
i doskonałość, a przecież mordowanie innych również można doprowadzić do
perfekcji.
Noora,
siostra Kairy, dostaje tym razem ciekawy wątek. Ta nieszczególnie inteligentna
dziewczyna ma w tym tomie za towarzyszkę pewną dziwną dziewczynkę, którą bierze
pod swój opiekę. Rozwija się i zmienia, mając kogoś, o kogo może dbać.
Jednocześnie jej wątek odkrywa przed czytelnikami kolejne elementy świata i
przedstawia kolejne zagadki, które pewnie przyjdzie nam rozwiązać w kolejnym
tomie. Przybysz z innej planety, Daniel, w dalszym ciągu przedstawia nam świat
ze swojej, bardziej zrozumiałej dla nas perspektywy, pozwalając lepiej pojąć
ten świt.
Jestem
zachwycona stylem Kańtoch. Nie tylko jest jednocześnie piękny i ciekawy, ale
też zachowuje dobre tempo. Autorce można chyba pozazdrościć również wyczucia.
Zdaje się doskonale wiedzieć, które elementy poprzedniego tomu bądź po prostu
wcześniejszej fabuły należy czytelnikowi przypomnieć. Dzięki temu w tej
powieści po prostu nie da się zgubić. Ba, mimo wręcz natłoku perspektyw różnych
postaci całość jest niezwykle płynna i bardzo przejrzysta. Na przykład, czytany przeze mnie
ostatnio „Prince Polonia” Cegielskiego miał jedynie trzy perspektywy – i w tamtej
powieści niemal co chwilę czułam się nieco zagubiona. U Kańtoch, choć tych
perspektyw jest co najmniej o kilka więcej, takiej sytuacji absolutnie nie zaobserwowałam.
O „Przedksiężycowych” nie należy pisać. Należy ich czytać. Dlatego nie mam zamiaru o drugiej części tego cyklu pisać więcej. To po prostu bardzo dobra kontynuacja bardzo dobrej książki, która (w co nie wątpię) z tomem trzecim stworzy klarowną i świetną jakościowo całość. Trudno mi przypomnieć sobie inną powieść fantastyczną, która byłaby dobra na tylu poziomach, poczynając od wartości rozrywkowej, na analizie społeczeństwa i szalonych wizjach (które jakimś cudem mają sens) kończąc.
Czytałam kiedyś coś tej Autorki i zupełnie nie mogłam się przekonać do jej stylu. Zmienił się coś przez lata?
OdpowiedzUsuńZnam w tej chwili tylko "Przedksieżycowych", nie jestem w stanie więcej Ci powiedzieć. :(
UsuńBrzzmi intrygująco i widzę, że sporo się tutaj dzieje! Mam wrażenie, że czytam teraz książkę w podobnym klimacie, na razie pojawił się tylko e-book i jest to "Czarna ćma" - też mamy tam i kryminał i romans i sci-fi . :) Sporo się dzieje!
OdpowiedzUsuńHmm słyszałam o niej, ale na ten moment po pierwsze, jestem jednak sceptyczna. I nie wydaje mi sie, aby ktoś nowy na rynku miał warsztat Kańtoch. Do napisania takich powieści, jak ta trzeba dojrzeć i dorosnąć warsztatowo. Po drugie - czytam raczej papier, e-booki nie za bardzo mnie interesują. :(
UsuńSzkoda tylko, że później Kańtoch już na ten poziom nie weszła - Przedksiężycowi to jej najlepsza książka.
OdpowiedzUsuńSzkoda to słyszeć w sumie. :( No ale nie da się chyba pisać tylko wybitnych książek. Niemniej, "Diabeł na wieży" dziś do mnie trafił, więc będę sprawdzać.
UsuńNiedawno czytałem jeden z kryminałów Kańtochowej - niby niezłe, ale d... nie urywa. Przedksiężycowi to jednak pozycja dla wyrobionego czytelnika - takiego, który doceni pomysł i jego wykonanie. Sądzę, że sprzedaż była taka se i być może stąd zwrot autorki ku prostszej literaturze. Ale mam nadzieję, że jeszcze nas zaskoczy :)
UsuńMoże i tak było. Chocaz wydaje mi się, że ten cykl pod kątem rozrywki też jest naprawdę dobry. Bo tu jest wszystko to, co powinno czytelnika bawić, z akcją i dobrymi charakterami na czele.
UsuńJa nie nam tej autorki. Zapewne dlatego, że nie gustuję w fantastyce. Sama książka obiła mi się o uszy. Ponoć jedna z najlepszych w jej dorobku.
OdpowiedzUsuńKiedy przypadkiem dowiedziałam się, że Kantoch jest Polką i byłam mega zdziwiona. Przedksiężywych mam gdzieś w odmętach czytnika chyba, ale nigdy nie dobrnęłam, a jest to jedno z tych nazwisk, z którymi chcę się wreszcie zapoznać! :D
OdpowiedzUsuńno to wygrzebuj z tych odmętów i ustaw w bliższej kolejce! <3
UsuńNie jest to mój klimat, ale za to moja sąsiadka z pewnością odnalazła by się w tej lekturze.
OdpowiedzUsuńTa autorka pisze po prostu wspaniale, a jak używa języka polskiego! Warto zapoznać się także z jej serią o Domenicu Jordanie, 13 aniołem, a przede wszystkim Niepełnią. Gorąco polecam!
OdpowiedzUsuńJuż jedną kolejną z jej książek mam, także na pewno będzie czytane!
Usuń