poniedziałek, 21 września 2020

Wcierki rtęciowe i obcęgi: pamiętnik lekarza z Międzywojnia

 


Zaraz po studiach rozpoczęła praktykę na polskiej wsi i przez lata walczyła po równi z systemem zdrowia oraz z lokalnymi zabobonami. Zofia Karaś działała zawodowo w dwudziestoleciu międzywojennym, a w swoim pamiętniku opisywała co ciekawsze, zabawniejsze bądź bardziej emocjonujące chwile ze swojej pracy.

 

„Wcierki rtęciowe i obcęgi” to pamiętnik wydany przez wcześniej nieznane mi Wydawnictwo Nawias. Nie dziwię się jednak, że trafiłam na nie dopiero teraz. Nie dość, że wygląda mi na stosunkowo nowe to na dodatek jego książki, przynajmniej w chwili pisania tego tekstu, są dostępne jedynie na ich stronie. Jeśli więc ktoś przypadkiem nie zainteresuje się ich książkami i nie odwiedzi ich własnej księgarni to nie natrafi na nie w żadnym z popularnych miejsc, w których sprzedaje się literaturę. A szkoda, bo ta niedługa książka to naprawdę ciekawy wycinek z polskiej historii, przedstawionej w ciekawy sposób i na dodatek z pierwszej ręki.

Zofia Karaś była osobą wykształcona. Miała wiedzę niedostępną mieszkańcom wsi. Nic więc dziwnego, że często załamywała ręce na widok kłód, które pod nogi rzucała jej zarówno mentalność lokalsów, jak i ówczesny system zdrowia. Sama nie zarabiała fortuny, pracując niemalże bez przerwy, a na dodatek nie raz przychodziło jej opłacać leczenie własnych pacjentów, bo ich po prostu nie było na to stać. Mimo tego nie brakowało jej poczucia humoru. „Wcierki rtęciowe i obcęgi” to książka pełna zabawnych porównań oraz ironii, chociaż należy dodać, że często to po prostu śmiech przez łzy. Czasem po prostu trudno reagować w inny sposób, mając wokół siebie tak wiele chorób i śmierci.

Mimo że to bardzo krótka książka (niecałe 150 stron) to zawiera bardzo dużo treści. Osoby piszące przed laty miały w swoim stylu coś, co pozwalało unikać im nadmiernego rozwlekania i to jest coś, co bardzo sobie cenię. Na dodatek, choć autorka tej książki nie była z zawodu pisarką to jest w jej stylu pewne naturalne wyczucie i po prostu bardzo dobrze się jej wspomnienia przyswaja.



Dodatkowo, to jeden z tych „autobusowych” tytułów. Stosunkowo duża czcionka, niewielki format oraz krótkie rozdziały sprawiają, że jeśli lubicie czytać w krótkich fragmentach albo macie na to czas tylko przez chwilkę w ciągu dnia to „Wcierki rtęciowe i obcęgi” powinny się dla Was sprawdzić. Zwłaszcza, że to lektura jednocześnie stosunkowo lekka (pod kątem stylu a nie opisu chorób oraz sposobów leczenia) i pozwalająca liznąć czytelnikowi odrobinę z polskiej historii.

Samo wydanie prezentuje się nienagannie, ale mam z nim pewien drobny problem. Wydawnictwo Nawias dodało jedynie krótką notkę o autorce, nie wspominając na przykład o tym, w jaki sposób ta straciła życie. Wydaje mi się zaś, że w przypadku tego typu postaci przydałby się jakiś esej, który szerzej przedstawiłby pisarkę oraz jej życiorys i praktykę. To na pewno ubogaciłoby tę lekturę. Zwłaszcza, że sama w sobie jest naprawdę krótka i dodanie kilku dodatkowych stron wcale by jej nie zaszkodziło. Przeciwnie!

Mimo tej drobnej wady, naprawdę polecam spróbować ten tytuł upolować każdemu, kto jest zainteresowany taką tematyką. Albo nawet nie: w końcu ze mnie ani żaden historyk, ani wielki fan dwudziestolecia czy medycyny. A jednak naprawdę szczerze dobrze się przy tej lekturze bawiłam i mam wrażenie, że sporo z niej wyniosłam. Zwłaszcza, ze Zofia Karaś wydaje mi się po prostu taką dobrą, „swoją” kobietą: silną i inteligentną, która jednak nie zapomina o tym, że czasem trzeba po prostu pomóc innym. Nawet, jeśli „pomoc” oznacza wejście w ich życie z butami, bo czasem najzwyczajniej w świecie nie ma innego wyjścia.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

8 komentarzy:

  1. Książka wydaje się ciekawa - idealna do wzięcia na miasto. I szkoda, że na książki tgo wydawnictwa tak ciężko trafić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tak to jest z nowymi wydawnictwami. Ale może za jakiś czas dostępność się poprawi. ;)

      Usuń
    2. Mam taką nadzieję, bo wydaje mi się, że to wydawnictwo może wydawać ciekawe książki.

      Usuń
    3. No zboczymy, co im wyjdzie. Sprawdziłam - i firma została zarejestrowana dopiero w lipcu 2020. Więc to naprawdę nowe miejsce.

      Usuń
  2. Mam koleżankę, która lubi takie książki. Podrzucę jej tytuł

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię taka literaturę, jak gdzieś dorwę, chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tylko z tym dorwaniem może być problem. :(

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony