W czasach młodości Krystyny jej brat
wraz z grupą znajomych zaginął w tracie górskiej wycieczki. Po latach, jako już
emerytowana policjantka, kobieta spotyka Jacka: jedynego człowieka, który wrócił
z wyprawy cały i zdrowy. Wkrótce później mężczyzna zostaje znaleziony martwy, a
Krystyna angażuje się w śledztwo.
Rok 2020 okazał się w pewnej mierze
czasem poznawania przeze mnie Anny Kańtoch. „Wiosna zaginionych” jest piątą
powieścią tej autorki po którą sięgnęłam i pierwszą w pełni niefantastyczną. W
ostatnim czasie nie dane było mi jednak sięgać po naprawdę dobry i dość
klasyczny kryminał, dlatego pokładałam w Kańtoch spore nadzieje. I jak
najbardziej: spełniła je. Jednocześnie muszę chyba na wstępie zaznaczyć, że w
dalszym ciągu jej „Przedksiężycowi” uznaję za dzieło bardziej unikatowe, lepsze
i ciekawsze. „Wiosna zaginionych” to wprawdzie porządny kryminał, ale wydaje mi
się, że nie wnosi do gatunku nowej jakości.
Wiosna zaginionych Anna Kańtoch Marginesy 2020 t. 1 |
To, co zwróciło moją uwagę to wiara
autorki w czytelnika, której inni pisarze mogliby się od niej uczyć.
Jednocześnie ta kwestia mocno świadczy o dobrym warsztacie. Mianowicie, Kańtoch
nie pisze o oczywistościach. Brzmi to może jak oczywistość, ale przecież połowa
obecnie wydawanych książek mogłaby być znacznie krótsza, gdyby nie pojawiały
się w nich niewnoszące nic opisy jedzenia, czy ruszania ku zamkniętym drzwiom.
Jak to się objawia u Kańtoch? Pozwólcie na drobny spoiler, który jednak nie
powinien zepsuć Wam samej lektury.
Na samym początku książki dzieje się coś
związanego ze zbrodnią, ale nie do końca z główną bohaterką. Pewna postać
zdobywa informacje, które są kluczowe dla śledztwa. W wielu sytuacjach
przekazanie takiej informacji detektywowi byłoby rozpisane na kolejny rozdział.
Anna Kańtoch tego nie robi. Uznaje to za oczywistość i jedynie bohaterowie
wspominają o tym w narracji, czy rozmowie. I tyle wystarczy.
W związku z brakiem niepotrzebnych
treści, „Wiosna zaginionych” to powieść z dobrym tempem, dobrą ciężkością
języka (nie infantylną, lekko wchodzącą, ale zachowującą pewną powagę) i
ciekawą historią, choć na pewno osoby preferujące akcję i gonitwy tego w tej
fabule nie znajdą. To w końcu nie jest sensacja. W trakcie lektury chwilami
wydawało mi się jedynie, że trochę zbyt dużo było w tej fabule zbiegów
okoliczności. Z drugiej strony... dobrze wiem, że takie i w realnym życiu się
zdarzają. Niektóre prawdziwe historie kryminalne naprawdę brzmią bardziej
nieprawdopodobnie niż ta z tej powieści. A muszę też zaznaczyć, że to pierwsza
powieść kryminalna od lat, przy której właściwie zarwałam nockę. Zwykle nie mam
problemów z odłożeniem lektury, gdy zbliża się późna godzina. W tym przypadku
zaś po prostu czułam potrzebę dotarcia do zakończenia.
„Wiosna zaginionych” jest kryminałem, którego potrzebowałam. W końcu napisanym poprawnie, bez większych zgrzytów, z szacunkiem do klasycznych motywów w gatunku. Z dobrym językiem i napisanym w sposób, który naprawdę by mnie interesował. Jeśli mam czytać ten gatunek to właśnie w takim wydaniu i choć mimo wszystko wolałabym Kańtoch w kolejnej powieści na miarę „Przedksiężycowych” to z tej lektury po prostu również jestem zadowolona.
Cieszę się, że tak dobrze wypadła ta książka, bo własnie sama się do niej przymierzam. Górska otoczka fabuły też mi bardzo odpowiada. Zgadzam się, że wiele współcześnie wydawanych książek jest po prostu przegadanych. Często mam takie wrażenie. Dobrze, że tutaj tego nie ma.
OdpowiedzUsuńTylko tych gór tam wiele nie ma. ;) Przynajmniej w tej części, bo autorka zapowiada eksplorację niektórych elementów fabuły w kolejnych.
UsuńJestem ciekawa tej książki. Nie lubię gdy autorzy nie traktują czytelnika poważnie, tłumacząc mu pewne rzeczy.
OdpowiedzUsuńweruczyta
To potrafi być całkiem irytujące. :(
UsuńSzczerze to nie słyszałam o tej książce, ale bardzo mnie do niej zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńTo autorka, którą wciąż mam przed sobą, kto wie, może w końcu w tym roku, bo już sięgnęłam po parę tytułów, które strategicznie omijałam :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę autorkę - między innymi za Przedksiężycowych. Tę książkę też mam w planach.
OdpowiedzUsuń