2082 rok. Ludzkość odkrywa istnienie
pozaziemskiego życia. Ziemska ekipa dowodzona przez wampira wyrusza na statku
kosmicznym „Tezeusz” aby zbadać pojazd obcych.
Tytuł: Ślepowidzenie
Tytuł
serii: Ślepowidzenie
Numer tomu: 1
Autor: Peter
Watts
Tłumaczenie: Wojciech
M. Próchniewicz
Liczba
stron: 338
Gatunek: hard science-fiction
Wydanie: Mag, Warszawa 2008
|
Hard
science-fiction to podgatunek, który zakłada, że tworzona przez autora rzeczywistość
jest jak najmocniej ugruntowana przez badania, a jeśli zawiera jakiś „cud”,
jakąś „magię” to ta jest tylko dodatkiem do całości; wisienką na torcie, na
której nie bazuje cała opowieść. Z tego powodu „Ślepowidzenie” Wattsa swobodnie
możemy tym tytułem określić: to książka, której autor pod koniec nie tylko
wyjaśnia nam czemu i dlaczego świat przedstawiony w jego książce wyglądają tak,
a nie inaczej, ale także podaje aż sto czterdzieści cztery pozycje, które potwierdzają
jego słowa. Nie zmienia to faktu, że „Ślepowidzenie” to powieść poza byciem
książką trudną jest też… powieścią niezwykle dziwną, choć nie w sposób, w który
myślałam, że będzie.
Nie
wiedzieć czemu spodziewałam się po tym tytule jakiegoś metafizycznego podejścia
do świata; czegoś w stylu weird fiction, zbliżonego klimatem do książek Dicka.
A dostałam utwór, wewnątrz którego znajduje się po prostu wręcz niemożliwie
duże nagromadzenie różnego rodzaju tez i analiz, dotyczących choćby
świadomości, „chińskiego pokoju”, naszej przyszłości, czy ewentualnego
spotkania z obcymi. Ba! Pojawia się tu nawet analiza zachowania wampira, czy
głębokie zastanawianie się nad moralnością i inteligencją. Właściwie… mam
wrażenie, że w tym tytule pojawiają się rozważania na właściwie każdy popularny
w książkach fantastycznonaukowy temat.
Właśnie
w związku z tym to książka i dziwna, i trudna do przyswojenia. Watts bazując na
swoich źródłach i pomysłach swobodnie mógłby napisać kilka powieści, zamiast
jednej, co być może „rozluźniłoby” nieco tekst i dało czytelnikowi trochę
więcej czasu na przyswojenie treści. Na to się jednak nie zdecydował, w związku
z czym sięgając po „Ślepowidzenie” należy pamiętać, że to nie jest książka,
którą warto czytać w chwili, gdy zmęczony człowiek szuka odrobiny rozrywki, bo
zamiast niej może nabawić się po prostu bólu głowy.
Nie
zmienia to faktu, że właśnie przez to dostajemy tytuł ciekawy, intrygujący. Z
jednej strony zawierający ciekawe analizy, z drugiej czasem wręcz wymuszający
pytanie, czy Watts jest geniuszem, czy może jego twórczość to kompletna
grafomania ukryta za ogromną ilością wiedzy, którą autor zdobył między innymi czytając
pozycje podane w przypisach?
Sama
historia przedstawiona w „Ślepowidzeniu” jest właściwie wyjątkowo prosta i w
gruncie rzeczy… to nie jest powieść z niezwykle długą, wielowątkową fabułą. Mam
wrażenie, że Watts tak bardzo skupia się na naukowych aspektach, że postacie w
tek powieści to po prostu pewne figury, a nie żywi ludzie, zaś sama historia
naprawdę schodzi na drugi plan. Z resztą sam schemat wydaje mi się dość sztampowy:
grupa naukowców na statku kosmicznym, która próbuje badać obcą inteligencję to
naprawdę nie jest nic odkrywczego. Należy jednak oddać Wattsowi, że sam pomysł
na przedstawienie stworzeń z innej cywilizacji jest i ciekawe, i intrygujące,
choć chyba nie będzie to dla nikogo zaskoczeniem, gdy powiem, że nie jestem
pewna, czy w całości zrozumiałam, co miał w tym przypadku na myśli.
Drobna
uwaga do Was: Książka nie jest w chwili, w której piszę
ten wpis dostępna w księgarniach. Ale jeśli chcecie ją przeczytać i znacie
dobrze język angielski to Peter Watts udostępnia sporo swoich powieści (także
tę) na swojej stronie internetowej, na licencji CC.
*
* *
Wspomnienia to nie archiwa
historycznych materiałów. Właściwie są... improwizowane. Cała masa rzeczy,
które kojarzysz z jakimś zdarzeniem, może być obiektywnie fałszywa, nawet jeśli
pamiętasz je bardzo wyraźnie. Mózg ma zabawny nawyk tworzenia montaży, dostawiania
szczegółów post factum. To oczywiście nie znaczy, że twoje wspomnienia nie są
prawdziwe, rozumiesz? Są szczerym odbiciem twojego ówczesnego sposobu
postrzegania świata i wszystkie wspólnie ukształtowały twoje widzenie. Ale to
nie fotografie. Raczej obrazy impresjonistyczne.
Fragment „Ślepowidzenia” Petera Wattsa
Swoją drogą to ciekawe, że tak trudna książka sprzedała się w trzech i pół nakładu (za pół uznaję ostatni dodruk).
OdpowiedzUsuńW ogóle mam wrażenie, czy w USA ta książka nie była/nie jest tak głośna, jak w Polsce?
UsuńTo jedna z najważniejszych książek SF w całej historii tego gatunku, jeśli jest się jego fanem, po prostu trzeba ją znać. Mi akurat nie przeszkadza jej poziom komplikacji, ale zdecydowanie nie poleciłabym jej komuś, kto fantastyki nie lubi. I świetnie opisujesz, dlaczego!
OdpowiedzUsuńMi niby też nie przeszkadza, ale jednak wolałabym, gdyby to wszystko było bardziej rozłożone: takie nagromadzenie danych sprawia, że "Ślepowidzenie" przypomina trochę jakiś podręcznik, a nie rozrywkową powieść. ;p
Usuń