W świecie, w którym króluje Internet
pojawiają się zagrożenia wcześniej nam nieznane. Dzięki fake newsom oraz algorytmom
manipulacja staje się wyjątkowo prosta. Jak ją rozróżniać… i jak się przed nią
bronić?
Tytuł: Stefy
Cyberwojny
Autor:
Agata
Kazimierska, Wojciech Brzeziński
Liczba
stron: 240
Gatunek: literatura
faktu
Wydanie: Oficyna
4eM, Warszawa 208
|
Fake
newsy i często tabloidyzująca siła Internetu to coś, co na moich studiach z powodu kierunku
jest poruszane niezwykle często. Problem polega na tym, że zwykle to rzecz
poruszana z perspektywy osób sporo ode mnie starszych, dla których sieć sama w
sobie jest czymś nienaturalnym, w pewien sposób „strasznym i „złym”. Z tego
powodu mojemu, młodszemu pokoleniu często jest trudno zgodzić się z osobami z
takim nastawieniem i w ogóle trudno dyskutować, a szkoda – bo kwestie z tym
związane są istotne, tylko… w nieco inny sposób. Nic dziwnego, że „Strefy
cyberwojny” wzbudzały we mnie pewien lęk.
Na
całe szczęście okazało się, że książka stworzona przez dziennikarzy Polsatu to
całkiem niezła propozycja. Może nie nadzwyczaj odkrywcza i stanowi raczej wstęp
do tego tematu, ale myślę, że okazała się po prostu wyjątkowo sensowna, jak na
tego typu treść.
Przede
wszystkim autorzy bardzo mocno opierają się na źródłach. Każdy rozdział zawiera
bibliografię, z której korzystali twórcy, zwykle dość obszerną. Poza tym całość
jest podzielona tematycznie: każdy rozdział to nieco inny problem związany z
siecią, który może stanowić dla nas – w taki, czy inny sposób – zagrożenie.
W
związku z tym, że „Strefy cyberwojny” nie są książką typowo naukową, a raczej
próbą przedstawienia tematu szerszej publiczności sama treść jest raczej
przystępna i bazująca na przykładach, które faktycznie miały miejsce. Te
historie to w moim odczuciu najmocniejsza część tej książki: to one interesują
i to one zmuszają do pewnej refleksji. Zauważyłam też, że autorzy nie starają
się na siłę przedstawiać nam swoich poglądów, raczej stojąc z boku wydarzeń
(choć oczywiście przy takiej twórczości trudno mówić o zupełnym obiektywizmie).
Dzięki temu po prostu nie czułam w trakcie lektury szczególnych „zgrzytów”,
które przeszkadzałyby mi w jej odbiorze.
Gdybym
miała wybrać najciekawszy fragment chyba byłby to jeden z wywiadów przeprowadzony
przez autorów. Wypowiadał się w nim specjalista od marketingu polityków,
wyjaśniając, jak wygląda budowanie wizerunku takiej osoby w sieci. To była zdecydowanie
ciekawa lektura, w trakcie której poznałam kilka nowych ciekawostek i chyba to
ona najdłużej zostanie mi w pamięci. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, ze o większości
kwestii przedstawionych w tej książce gdzieś już słyszałam, albo słyszałam o
rzeczach bardzo do nich zbliżonych.
„Strefy
cyberwojny” to książka dla osób zainteresowanych tematyką manipulacji oraz
działaniem Internetu, które jednak szukają raczej wstępu do tematu, niż bardzo
solidnej, głębokiej analizy. Jako taka ma szansę dobrze się sprawdzić, o ile
czytelnik ma świadomość tego, że poglądy twórców to właśnie „tylko poglądy”:
choć ich historie mogą być prawdziwe to ich wydźwięk jest tylko odczuciem
twórców. Nie ma też sensu po tego typu książkę sięgać, jeśli nie jesteśmy w
jakikolwiek sposób zainteresowani. To w końcu mimo wszystko dość
specjalistyczna literatura.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Obszerne bibliografie zawsze propsuję! Nieważne czy książka pretenduje do miana popularnonaukowej, czy po prostu w sposób luźny opisuje pewien temat, któremu bliżej do faktów niż fikcji. W końcu jakieś źródła wypada mieć. :D
OdpowiedzUsuńJa również szanuję za bibliografię, pewne książki po prostu muszą być czymś podparte. Sam temat wydaje się ciekawy i nawet jeżeli jest przedstawiony dosyć płytko i to nie moja bajka, to na pewno znajdą się osoby, którym przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Bardzo intrygująca pozycja, o której wcześniej nie słyszałam. Sprawdzę tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńJuż dopisuję do listy :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Książka stworzona przez dziennikarzy Polsatu? Olaboga, nie mam zamiaru tego czytać :D
OdpowiedzUsuńCzemu? To, że ktoś pracuje w danej stacji absolutnie nie oznacza, że od razu myśli dokładnie, tak jak każą mu przełożeni, zwłaszcza poza kamerą. ;p Poza tym Polsat jest chyba obecnie najbardziej neutralnych z mediów telewizyjnych głównego nurtu.
Usuń