Gdy zdradzasz narkotykowego króla ten
nie spocznie, dopóki będziesz oddychał. Choć Jon Hansen doskonale o tym wie,
próbuje odciąć się od Rybaka i zaszywa się w okolicy niewielkiej, lapońskiej
wsi.
Uważam,
że aby mówić o sobie jako o osobie naprawdę oczytanej warto sięgać po różne znane
i cenione w różnych kręgach nazwiska – dzięki temu najzwyczajniej w świecie
poszerzamy swoje horyzonty. Dlatego Jo Nesbo już od dawna był na mojej liście
autorów do poznania i odhaczenia i gdy natrafiłam na „Więcej krwi” w jednym z
marketowych koszy po prostu przygarnęłam ten niedługi tytuł. Przypadkiem
okazało się, że jest to drugi tom serii, ale po zasięgnięciu porady innych
czytelników zabrałam się za niego mimo to. I dobrze, bo większych problemem ze
zrozumieniem treści nie miałam.
Tytuł: Więcej
krwi
Tytuł
serii: Krew na śniegu
Numer tomu: 2
Autor: Jo
Nesbo
Tłumaczenie: Iwona
Zimnicka
Liczba
stron: 216
Gatunek: sensacja
Wydanie: Dolnośląskie,
Wrocław 2015
|
W
trakcie lektury okazało się jednak, że dostałam coś nieco innego, niż się spodziewałam.
Byłam przekonana, że Jo Nesbo pisze „po prostu kryminały”. Jak się okazało, „Więcej
krwi” jednak nie do końca ma wiele wspólnego z tym właśnie gatunkiem. W moich
oczach ta książka to przede wszystkim sensacja z elementami romansu. W tej
historii nie mamy w końcu ani detektywa, ani konkretnej zagadki, choć Nesbo też
nie wykłada nam wszystkiego od razu na tacy.
„Więcej
krwi” to bardzo krótka powieść, która w związku z tym pokazuje właściwie tylko
pewien wycinek z życia bohatera; pewien fragment jego wędrówki. Jednak jest
poprowadzona na tyle sprawnie, że całość wydaje się kompletną historią. Jon
jest postacią wystarczająco rozwiniętą, aby można było go polubić, a postacie
drugoplanowe, choć nie ma ich zbyt dużo, również są konkretne i łatwo rozpoznawalne.
W tej historii nie ma chaosu i wszystko składa się w klarowną, elegancką
całość.
Nesbo
rozbudza ciekawość czytelnika przez zabieg stosowany często przez pisarzy, ale
jednocześnie – przez zabieg cały czas bardzo skuteczny. Autor stopniowo informuje
nas o tym, co tak naprawdę stało się z Jonem. Czemu zachowuje się tak, a nie
inaczej. Pokazuje nam urywki jego wspomnień, fragmenty przeszłości, z których
musimy złożyć sobie całą historię. To zdecydowanie ma szansę trzymać odbiorcę w
napięciu. Jednoczesnie styl autora jest bardzo konkretny, pozbawiony zbędnych opisów,
a przy tym stosunkowo przystępny, dzięki czemu ta licząca nieco ponad dwieście
stron książka to w gruncie rzeczy lektura na jeden wieczór.
Interesujące
jest też miejsce akcji powieści. Osobiście nieczęsto spotykam się z twórczością
jakkolwiek poruszającą tematykę krajów skandynawskich i choć autor
nieszczególnie pogłębia opis lapońskiej kultury to sam fakt, że historia
rozgrywała się właśnie w takim otoczeniu był dla mnie dość odświeżający.
Mimo
wszystko nie jest to jednak literatura w jakikolwiek sposób wybitna. Autor
przedstawia historię, która nie jest w żadnym razie wyjątkowo unikatowa, choć
prowadzi ją nadzwyczaj sprawnie. Na dodatek sam wątek romantyczny nie jest
czymś, co w przypadku „Więcej krwi” wypada najlepiej: być może właśnie przez
długość tekstu sama miałam wrażenie, że relacja między bohaterami rozwija się
zbyt szybko.
Moje
pierwsze spotkanie z norweskim kryminałem uważam za udane. „Więcej krwi”
zapewniło mi nieco przyjemnej rozrywki. Jednocześnie jednak nie sądzę, aby Jo
Nesbo trafił do grona moich ukochanych autorów, ale pewnie jeśli trafi do mnie
jego kolejna powieść nie zawaham się po nią sięgnąć.
*
* *
Hedon.
Był chyba taki grecki bóg? A raczej bożek, jak się to pewnie nazywało tu, na
poświęconej ziemi. To niezła arogancja określać wszystkich innych bogów oprócz
tego, którego samemu się wymyśliło, bożkami. „Nie będziesz miał bogów cudzych
przede mną”. Oczywisty nakaz każdego dyktatora dla poddanych. Komizm polegał
tylko na tym, że sami chrześcijanie nie dostrzegali tkwiącego w tym mechanizmu.
To samospełnianie, samowzmacnianie, samonarastanie sprawiło, że dwa tysiące lat
zdołał przetrwać przesąd, którego kluczowe pojęcie - zbawienie - było
zastrzeżone dla szczęśliwców urodzonych w okresie będącym zaledwie mrugnięciem
okiem w historii ludzkości. W dodatku zamieszkiwali oni ten maleńki skrawek
Ziemi, do którego w ogóle dotarło przesłanie, dzięki czemu mogli się
ustosunkować do krótkiego hasła reklamowego: „Raj”.
Fragment
„Więcej krwi” Jo Nesbo
Również będę kiedyś chciała zapoznać się z książkami autora. 😊
OdpowiedzUsuńMam całą serię książek Nesbo na półce, ale wciąż nie zebrałam się w sobie i nie zaczęłam jej czytać :) Aczkolwiek mam ambicję nadrobić chociaż kilka tomów w tym roku ;)
OdpowiedzUsuńNesbo też jest na mojej liście do zapoznania się :D Taka krótka lektura to chyba dobry start, chociaż nie podoba mi się ta sensacja z romansem. Też bym się spodziewała czegoś innego...
OdpowiedzUsuńA cóż to za psie sprawy w kalendarzu? Czuję się zaintrygowana :D
UsuńCzasm piszę coś o psiej tematyce, przez etykiety można znaleźć takie przykładowe posty. ;)
UsuńUuu :D Muszę zerknąć :D
UsuńTeż planuję przeczytać coś tego autora, mam nawet Łowców głów, ale nie wiem, kiedy mi się to uda :D
OdpowiedzUsuńMam trochę podobne podejście do tego autora. Pisze świetnie i za to się go ceni jak tylko widzę jego książkę sięgam z chęcią, jednak nie należy do moich ulubionych. Nie są to książki, które jakoś specjalnie na długo utkwią w pamięci. Jednak przyjemnie się czyta czego nigdy sobie nie odmawiam :)
OdpowiedzUsuńMam kilka książek autora na swojej półce, ale jeszcze nie poznałam jego twórczości. Mam nadzieję, że niedługo to nadrobię. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka jego książek, ale jakoś nie jestem fanką. Trudno polubić jego bohaterów.
OdpowiedzUsuńCzytałam, książka niezła, ale bez szału.
OdpowiedzUsuń