Okolice miasta Arkham wypełnione są
przerażającymi legendami o ciemnych mocach pochodzących z kosmosu, które
wkradają się w życie zwykłych ludzi. Na nieszczęście mieszkańców, wiele z nich
okazuje się prawdą.
Tytuł: Zew
Cthulhu
Autor: H.
P. Lovecraft
Tłumaczenie: Ryszarda
Grzybowska
Liczba
stron: 296
Gatunek: horror/dark
fantasy
Wydanie: C&T,
2004
|
Międzywojnie
to czas, gdy powstała taka fantastyka, jaką znamy dzisiaj. To wtedy możemy
mówić o zaczątkach fandomu: o pierwszych klubach, czy pierwszych gazetach
poświęconych właśnie jej. Wtedy też pojawiło się wielu pisarzy, uznawanych dziś
za klasycznych. Wśród nich jest H. P. Lovecraft – człowiek, którego twórczość,
a zwłaszcza jego mitologia cthulhu, zakorzeniła się w popkulturze, mimo że
osobom niezainteresowanym jego nazwisko niekoniecznie wiele mówi. „Zew Cthulhu”
to zbiór opowiadań opowiadających właśnie o wymyślonym przez autora świecie,
czy też – mitologii.
Na
niespełna trzystu stronach książki mamy okazję poznać siedem opowiadań, z
których – moim zdaniem – trudno wybrać najgorsze, czy najsłabsze. Każde z nich
jest utrzymane w bardzo zbliżonej konwencji i tonie, przez co wypadają naprawdę
równo, co nie jest czymś typowym dla tego typu zbiorów.
Jak
na prozę z lat 30. przystało „Zew Cthulhu” napisany jest dość specyficznym
językiem: styl Lovecrafta jest bardzo „gęsty”, choć jednocześnie konkretny i realistyczny.
Wewnątrz praktycznie nie ma dialogów, a jeśli jakieś rozmowy się pojawiają
przybierają raczej formę monologu. Jednocześnie absolutnie nie jest to język
wyjątkowo trudny, za to doskonale wpisujący się w atmosferę grozy panującą w
opowiadaniach.
No
właśnie, uczucia grozy i lęki naprawdę rzadko kiedy towarzyszą mi w trakcie
czytania. Horrory raczej mnie nudzą, niż straszą, a dark fantasy raczej nie ma
w zwyczaju mnie przerażać. Ale… „Zew Cthulhu” przez swoją atmosferę naprawdę
sprawił, że wolałam w nocy nie wychodzić spod kołdry, co dobrze pokazuje, jak
świetnie autor potrafi budować napięcie w swoich tekstach.
Warto
zauważyć, że większość z opowiadań napisanych jest w narracji pierwszoosobowej,
których bohater czasem zwraca się bezpośrednio do czytelnika. To nadaje
tekstowi nieco gawędziarski styl, ale jednocześnie sprawia, że zdecydowanie
łatwiej jest w świat przedstawiony wsiąknąć i naprawdę z niego uwierzyć,
przynajmniej w chwili czytania. Ponadto same fantastyczne istoty występujące w
opowiadaniach mocno bazują na zakorzenionych gdzieś głęboko w nas lękach, co
też niewątpliwie potęguje odczucia w trakcie lektury. Zwłaszcza, że całość
podana jest w naprawdę realistyczny sposób. Mam wrażenie, że współcześni twórcy
często puszczają do czytelnika oko, niszcząc klimat tekstów grozy. Lovecraft
zaś zdaje się w swojej prozie robić wszystko, aby naprawdę przerazić
czytelnika.
Twórczość
Lovecrafta jest absolutnie ponadczasowa. Ba, powiedziałabym, że czas
międzywojnia sprawdza się przy takich opowieściach lepiej, niż współczesność.
Ponadto to w końcu klasyka literatury grozy, czy początek dark fantasy (moim
zdaniem „Zew Cthulhu oscyluje właśnie gdzieś pomiędzy horrorem, a dark
fantasy). Z tych powodów naprawdę warto się z tym tytułem zapoznać, choćby po
to, by rozwinąć swoje horyzonty i przy okazji poczuć dreszczyk strachu.
*
* *
Ma
poczucie widmowego wirowania po nieznanych morzach nieskończoności,
oszałamiającej jazdy na ogonie komety poprzez toczący się wszechświat, a także
histerycznego przerzucania się z piekła na księżyc i z księżyca do piekła, przy
wtórze rozchichotanego chóru pokrętnych, wesołkowatych starszych bogów i
zielonych nietoperzoskrzydłych, szyderczych diabłów
Fragment
„Zewu Cthulhu” H. P. Lovecrafta
Muszę nadrobić Lovecrafta, bo mi wstyd, zabieram się za niego od dawna i jakoś nie mogę się zabrać :(
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Niestety tym razem nie dla mnie, gdyż nie przepadam za stworami w książkach. Fajne zdjęcia 😊
OdpowiedzUsuńKsiążka zbytnio nie dla mnie, ale na pewno znajdzie swoich czytelników :D
OdpowiedzUsuńŚwietne jest to ostatnie zdjęcie *.* Pozdrawiam ♥
wy-stardoll.blogspot.com
Pies Twój? Chyba młody? Piękny, swoją drogą.
OdpowiedzUsuńNatomiast tak, Lovecraft był prawdziwym mistrzem nastrojów. Nawet jego poezja robi wrażenie.
"Coś na progu" też polecałbym
Mój-nie-mój: najbardziej mój z psów moich rodziców, spędziłyśmy razem masę czasu, ale jednocześnie już trzeci rok mieszkam z dala od domu. ;P I w żadnym razie, z 10 lat już ma, na owczarka to naprawdę dużo (więc nikogo nie dziwi, że stopniowo głuchnie).
UsuńMam w planach zakup większej ilości jego książek, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. ;)
Jak na owczarka to istny senior, ale na zdjęciu wydaje się całkiem rześki :D
UsuńA polecam, fajne było także takie wydanie Lovecrafta w postaci wielkiego zbioru opowiadań - istna cegła, ale ładna i wszystko w jednym :P
Przez pierwszy rok życia była przez hodowcę przygotowana pod sport (ipo), więc ma predyspozycje pod kątem charakteru i leniem zdecydowanie nie jest. Chociaż jednocześnie przez to nigdy nie potrafiłam sobie z nią do końca poradzić. xD
UsuńNie mogę czytać takich książek, bo potem spać nie mogę :P
OdpowiedzUsuń