Gdy
kupuje coś do czytania raczej nie zwracam większej uwagi na to, kto jest
odpowiedzialny za druk i oprawę mojej nowej zdobyczy. Ale chcąc nie chcąc,
wydawnictwa z czasem się powtarzają i tak powstały moje niewielkie „kolekcje”,
stworzone przez ten sam zespół.
Dziś
przedstawię Wam mniej więcej niektóre z nich. Ocenię wydawnictwa przez pryzmat
tego, co znam i mam na swojej półce. Pamiętajcie jednak, że na zdjęciach zwykle
nie znajdują się wszystkie książki, które posiadam (bo by się po prostu nie
zmieściły) i że nie są to wszystkie wydawnictwa, dlatego może kiedyś pojawi się
drugi podobny wpis :)
Dla
jasności powtórzę raz jeszcze: oceniam TYLKO przez pryzmat tego co znam,
posiadam. Zwłaszcza w przypadku tak dużych wydawców jak np. Rebis nie jest
możliwe, bym oceniła ich całokształt. Oceniam też produkty jako klient: nie osoba
współpracująca z wydawcami i także nie osoba, która wie, jak to robić „od
środka”.
Zacznijmy
od wydawnictwa, które przez mocną promocję w blogsferze jest dosłownie
WSZĘDZIE. Mowa oczywiście o SQN. W przeciwieństwie do wielu z Was nigdy z nimi
nie współpracowałam. Wszystkie książki, które mam kupiłam sama, dlatego nie mam
ich nadzwyczaj wiele, choć w ostatnim czasie sporo takowych do mnie przybyło :) To dość nowe i niezbyt duże wydawnictwo z młodym
zespołem ludzi „wewnątrz” (a przynajmniej tak oceniam po Instastory :D).
Uważam,
że książki wydają ładnie, poprawnie, ale niekoniecznie w przepiękny sposób. Ich
egzemplarze mają ładne grafiki na okładce i zwykle wewnątrz znajdziemy obrazki,
za co naprawdę sobie ich cenię. Zwykle wydają książki w wersji ze skrzydełkami,
ale osobiście nie posiadam i nie wiem, czy w ogóle wydają twarde oprawy. Ich
pozycje są idealne „do torebki”: dość lekkie i niekoniecznie bardzo duże.
Czcionka zwykle jest stosunkowo duża, ale ponieważ wydają wiele młodzieżówek
bez problemu im to wybaczam, bo do takiego typu literatury duże litery po
prostu pasują :) Każda z książek jest dostępna także w wersji e-bookowa.
Mój
„problem” z tym wydawnictwem polega na tym, że... często wydają młodzieżówki,
których ja po prostu nie kupię, bo ich nie chce i nie potrzebuje. Pewnie
częściowo przez blogsferę często mam wrażenie, że to jedyny typ książek, które
się u nich pojawiają. Wiem jednak, że to mylne wrażenie i podejrzewam, że
jeszcze niejedna pozycja od nich pojawi się na mojej półce.
Ich
książki często można znaleźć na promocjach, pod względem ceny wypadają raczej
standardowo :)
Fabrykę
Słów zna chyba każdy zainteresowany polską fantastyką. To u nich zaczynał Jakub
Ćwiek, to oni wydają Grzędowicza, Kossakowską, Ziemiańskiego, Pilipiuka... Nie
da się obok nich przejść obojętne, po prostu nie!
Niestety,
zbierają dość dużo negatywnych opinii odnośnie między innymi korekty. Osobiście
mam wrażenie, że zwykle sięgam po ich „flagowe” dzieła, poza tym żaden ze mnie
grammar nazi, dlatego osobiście na to nie zwróciłam większej uwagi, ale trudno
o tym zapomnieć. Często też wznawiają swoje książki, zmieniając okładki: czasem
w całości, czasem pod względem układu graficznym. Z jednej strony: fajnie, z
drugiej – gdy chcemy później skompletować serię często rodzi się nam niemały
problem.
Wydają
książki w przeróżny sposób: mamy „zwykłe” okładki, zintegrowane, których chyba
jest najwięcej i oczywiście oprawy twarde. Tak jak SQN, ich znakiem
rozpoznawczym są ilustracje wewnątrz książek. Pod względem okładek Fabryka Słów
ma już swój wyrobiony styl, który raczej nie każdemu przypadnie do gustu. Ja
zwykle uznaje je za „normalne” – nie zachwycają mnie, ale też nie kują w oko.
Większa
część z tego, co wydają, to książki, po które z różnych powodów mogłabym
sięgnąć. Zwykle odstrasza mnie jednak cena: mam wrażenie, że często dostajemy
mniej, niż powinniśmy, a niełatwo je dorwać na promocjach. Fabryka Słów lubi
dzielić książki na tomy, litery wewnątrz są ogromne, a na niemal każdej okładce
widnieje dopisek: 39.90zł...
Wydawnictwo
Literackie znam chyba najsłabiej ze wszystkich tu przedstawionych, ale po
prostu muszę o nim Wam tu napisać. Na ten moment posiadam ich trzy książki
(chyba, że jakaś gdzieś mi się zawieruszyła, a o niej nie wiem) i wszystkie pod
względem wydania szczerze uwielbiam.
Moja
trójca kojarzy mi się z lekko unowocześnioną elegancją. Mimo że książki nie mają
wewnątrz ilustracji to po prostu uwielbiam je brać w ręce. Mają piękne grafiki
i ładny krój tekstu. Zarówno okładki zintegrowane, jak i twarda oprawa „Lodu”
wydają się całkiem porządnie wykonane... no czego więcej chcieć?
Poza
tym wydają często naprawdę dobrych twórców. To u nich znajdziecie Lema, Czesława
Miłosza, czy Olgę Tokarczuk.
Każda
książka ma swoją wersję w e-booku. Same ceny prezentują się raczej dość
standardowo i są zależne od tego, jak powieść została wydana, ale to raczej nie
powinno nikogo dziwić :)
Parę
lat temu byłam przekonana, że to najlepsze wydawnictwo fantastyki w Polsce: w
końcu wydają Sapkowskiego, jak mogłoby być inaczej? Mowa oczywiście o
SuperNowej. Dziś podchodzę do nich z nieco większym dystansem, ale jednocześnie
sporym szacunkiem.
Jedyne
książki od nich, które posiadam, są autorstwa Zajdla i Sapkowkiego. Osobiście
przepadam za ich krojem tekstu. Same okładki prezentują się dość... różnie.
Saga Wiedźmińska w wersji z gry ma skrzydełka i niekoniecznie bardzo ładne
okładki, choć jako seria nie wygląda źle. Nowsze wydania mają piękne grafiki,
ale brakuje im skrzydełek, wyglądają na zdecydowanie tańsze. Trylogia husycka
raczej wygląda przeciętnie, ale klimatycznie. Podobnie jest z książkami Zajdla,
które zdecydowanie piękne nie są.
Ich
książki mają jedną unikalną cechę: z tyłu okładek nie znajdziecie cen. W
niektórych przypadkach brak także patronów, czy nawet kodu kreskowego.
To
zdecydowanie wydawnictwo z historią, o którym jednak nie jest raczej zbyt
głośno, a przynajmniej nie poza fantastycznymi kręgami. Chętnie pozbierałabym
więcej ich egzemplarzy, ale nie uwielbiam ich wydań, tak po prostu :) Wydaje mi się, że to wydawnictwo cały czas jest nieco staromodne, nie idzie za trendami, przez to po prostu jest niezbyt widoczne.
Już
sama nazwa Wydawnictwa MediaRodzina sugeruje, że ich książki niekoniecznie są
dla mnie. Nie mam ich wiele, nie śledzę też nowości: obecnie na mojej półce
zalegają przede wszystkim ich „Opowieści z Narnii”, „Harry Potter” i trylogia „Arkadia”.
Wydają
zwykle młodzieżowe, rodzinne książki, przynajmniej jeśli chodzi o fantastykę.
Ich okładki raczej są zadbane, ale nie rozkładają na łopatki, wydania wypadają
dość zwyczajnie. Ale jednak mają parę istotnych dla literatury nazwisk, za co
trudny ich nie docenić.
Raczej
nie mają w książkach ilustracji, jakość papieru też nie zachwyca, wypadając po
prostu przeciętnie.
Ich
książek raczej kupować nie będę: a przynajmniej nie w masowej ilości. Ale wielu
młodszych czytelników na pewno się w ich klimatach odnajdzie. W końcu to oni
mają prawa do takich serii jak „Trylogia Czasu”, czy „Igrzyska Śmierci”.
Cenowo
raczej wypadają dość przeciętnie.
Olbrzymie
wydawnictwo, które szczerze uwielbiam? Oczywiście, że Rebis! Od kiedy zaczęłam
nieco świadomiej patrzeć na książki uwielbiam ich, choć nawet w przypadku
fantastyki wydają tak olbrzymi wachlarz literatury, w tak różny sposób, że nie
da się ich jednoznacznie ocenić.
Ich
krój czcionki podobny jest zazwyczaj do tego stosowanego przez SuperNową i
przez to naprawdę mi odpowiada. Same wydania wypadają dość różnorako: większość
książek wygląda porządnie, ale nie każda jest doskonała. Na przykład trylogia „Imperium”
ma tak białe kartki, że w słońcu po prostu nie da się jej czytać. Na szczęście
ich nowsze pozycje, które mam u siebie – „Czerwień” i „Problem trzech ciał” wypadają
naprawdę dobrze. Eleganckie okładki, ładny krój czcionki, skrzydełka... Ja
więcej nie potrzebuje.
Nie
potrzebuje... a dostaje! To Rebis ma prawa autorskie do książek Franka Herberta,
czy Philipa K. Dicka. I w żadnym razie tego nie marnuje. Już parę lat temu na
rynku pojawiła się „złota” i „srebrna” seria z tymi klasykami w roli głównej i
obydwie szczerze uwielbiam. Książki w grubych oprawach, z ilustracjami, na
kredowym papierze... ich się nie da nie uwielbiać.
Rebis
jest jednym z wydawnictw, które bardzo sobie cenię i cały czas chce więcej i
więcej pozycji od nich.
Na
sam koniec kolejny duży wydawca, który dla fantastyki robi nie mało.
Wydawnictwo Mag zajmuje się głównie zagranicznymi fantastami.
Słyną
chyba przede wszystkim z wydawania Uczty Wyobraźni: serii książek w twardych
oprawach, do których nie robią dodruków. Zwykle jest to literatura z wyższej
półki, która zmusza do myślenia i ruszenia wyobraźni właśnie. To książki
kolekcjonerskie, z których chętnie miałabym wszystkie, choć nie powiem, bym te
wydania uwielbiała. Jednak bialutki papier nie jest moim ulubionym.
Wydają
takich twórców jak Graiman, Paolini, Sanderson, czy Simmons. Jeśli lubicie
fantastykę, nie sposób obok niego przejść obojętnie, choć mam pewne
zastrzeżenia do wielu ich wydań samych w sobie.
Cenię
je sobie i zapewne jeszcze niejedną książkę od nich kupię. Poza tym podobno Mag
ma całkiem dobre ceny...
Jak
to wygląda u Was? Wybieracie książki po wydawnictwach? Jakie serie zbieracie?
Rzadko kiedy kupuję książki i w sumie nie zwracam większej uwagi na wydawnictwo. Na wydanie może i tak (ładne, rzucające się w oczy okładki przyciągają), ale teraz w sumie mam listę tytułów, z którymi chciałabym się spotkać, więc raczej nie sięgam w ciemno. :P
OdpowiedzUsuńMuszę, jednak przyznać, że okładki polskich książek Gaimana są naprawdę ładne, niestety posiadam tylko jedną z nich i to jeszcze w wydaniu ebookowym, także nie ozdabia mojego pokoju. :D
Bo okładki Graimana zaprojektował Dark Crayon, a on cudeńka tworzy <3 Nie bez powodu mam dwie koszulki z jego ilustracjami :D
UsuńMoim zdaniem Media Rodzina naprawde bardzo przykładają się do swoich książek. Multum jest w twardej oprawie, a cena okładkowa jak za miekką.
OdpowiedzUsuńMożliwe - niestety, za mało mam ich pozycji, by to w pełni ocenić :)
UsuńCzasem się zdarzy, że wybiorę książkę ze względu na wydawnictwo - np. jeśli widzę coś od SQN to biorę w ciemno, bo trafiałem jedynie na takie, które idealnie się w mój gust wpasowują. Podobnie w przypadku Fabryki Słów, bo fantastykę łykam w niemalże każdej postaci. :) Jakby tak zebrać do kupy moje książki i posegregować ze względu na wydawnictwa, to pewnie by się sporo dużych grup porobiło.
OdpowiedzUsuńMnie SQN irytuje tym, że ich książki często kierowane są do nastolatek, a ja za takimi raczej nie przepadam :D
UsuńW ogóle nie zwracam uwagi na wydawnictwa. Ale jak poczytalam Twoj post, to rzeczywiście są pewne prawidlowosci :-) chyba teraz bede sie temu przyglądac :-P
OdpowiedzUsuńZ tych, które wymieniłaś najbardziej jednak lubię Media Rodzinę, ponieważ darzę wielkim sentymentem Harrego. <3
OdpowiedzUsuńCałusy! :*
Kiedyś zwracałam uwagę na wydawnictwa i przez to kupowałam książki w ciemno i nie zawsze były one okej. Teraz patrzę zazwyczaj na tytuły. Mimo wszystko czasami nawyk wraca. Zwłaszcza przy wydawnictwie Czarna Owca i ich kryminały. Z tych które podałaś ostatnimi czasy uwielbiam Rebis i Mag. Co do Media Rodzina mam sentyment przez Harrego Pottera i Opowieści z Narnii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Taak, muszę więcej rzeczy od tych dwóch wydawców kupić, bo fajne rzeczy mają u siebie :D
UsuńJa SQN bardzo lubię właśnie przez pryzmat ich estetyki - ich okładki to jedne z lepszych, choć też rzadko znajduje tam coś dla siebie.No ale cóż, taki profil wydawniczy.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, co wydaje i dlaczego nie kojarzę Fabryki Słów, ale te zdanie wyjaśniło wszystko ,,Fabrykę Słów zna chyba każdy zainteresowany polską fantastyką.'' :D
Wybieracie książki po wydawnictwach? Raczej nie, ale są wydawnictwa, które mają ode mnie taki spory szacunek, czyli kiedy chcę sięgnąć po reportaż to najprędzej popędzę do Czarnego, a kiedy mam ochotę na młodzieżówkę to pewnie wybiorę Fillie, bo oni często jakoś tak wpasowują się w mój gust, kiedy chcę jakieś czytadełko na jeden dzień :D Pozdrawiam, Wielopasja
I przez takie coś warto się orientować chociaż w tym, co kto wydaje :D Bo łatwiej wejść na stronę wydawcy i szukać czegoś dla siebie, niż przekopywać LC.
UsuńJa nie mam swojego "idealnego" wydawnictwa chociaż chyba najbliżej tego miejsca jest właśnie wydawnictwo MAG - książki są wydane na prawdę świetnie :) Bardzo lubię Wydawnictwo Mg głównie za oprawę graficzną. Mg zbiera cięgi za dość specyficzną czcionkę ale mi ona akurat kompletnie nie przeszkadza ale za to - skracają powieści, a tego zabiegu kompletnie nie ogarniam.
OdpowiedzUsuńW jakim sensie skracają powieści? Chodzi Ci o rozkładanie na dwa tomy? Ja od MG mam dwie pozycje, wygrane w konkursie z resztą. Wyglądają nie najgorzej, ale znam ładniejsze książki.
UsuńMag jest świetnym wydawnictwem i na pewno moim ulubionym - chyba nigdy nie dotrę do momentu, w którym w ich ofercie nie znajdę niczego dla siebie. Książki Fabryki mnie drażnią układem tekstu na stronie, co do grafik - miewają lepsze i gorsze. Wydania zintegrowane mi się podobają od nich. O SQN nie wyrobiłam sobie ostatecznie opinii. Mają ciekawą, zróżnicowaną ofertę, ich książki się na pewno wyróżniają, ale korekta w niektórych przypadkach leży, w dodatku w takich najbardziej wzbudzających żal przypadkach, bo cudne dwa tomy Pod sztandarem dzikiego kwiatu kłuły w oczy błędami. Literackiego i Rebisu czytam mniej, ale bardzo porządnie wydają.
OdpowiedzUsuńJa mam to "szczęście", że po pierwsze, nie jestem nadwrażliwa na punkcie poprawności. Po drugie, czytam szybko, zwłaszcza książki lekkie (a takie SQN raczej ma), a więc - niezbyt dokładnie :D I przez to błędy mi umykają. A Fabryka ma po prostu za dużą czcionkę...
UsuńNo ja właśnie też nie zwracam uwagi jakoś bardzo na korektę, w takim sensie, że zawsze można coś przeoczyć, wszyscy jesteśmy ludźmi :) A się okazuje, że w książkach SQN wygląda to tak, jakby korekty w ogóle nie było.
UsuńFabryka nie dość że dużą to też jeszcze jakąś taką o dziwnym kształcie. Nie lubię, ale czytam, no co zrobić.
Rzadko zwracam uwagę na wydawnictwo, czy to kupując, czy po prostu czytając książki. Robię to dopiero gdy coś mnie wyjątkowo zdenerwuje lub zachwyci, jak ostatnio Powergraph z serią "Kontrapunkty" - czytałam tylko "Puste niebo" i "Sto dni bez słońca", ale te książki po prostu przyjemnie wziąć do ręki. Ładna oprawa, bardzo dobry papier, szerokie marginesy idealne do notowania uwag. Czcionka wydaje mi się normalna, ale to jest coś, co uważam za średnio istotne, chyba że przez jakieś nadmierne udziwnienia źle się czyta, nawet rozmiaru nie ocenię.
OdpowiedzUsuńW Fabryce rzeczywiście bywają literówki, ale nie wydaje mi się, żeby było ich jakoś szczególnie dużo i zwykle nie są denerwujące. Wyjątkiem jest "Szamański blues" - tam się parę razy zawiesiłam, bo przez jakieś dziwne konstrukcje i brakujące spójniki nie mogłam zrozumieć o co chodzi.
W końcu Powergraph to Kosik, a więc pisarz, co pewnie robi swoje :)
UsuńMoże u Jadowskiej to kwestia jej dziwnego stylu? Pamiętam, że przy "Dziewczynie z Dzielnicy Cudów" też coś zbliżonego miałam.
Trudno mi ocenić, bo tylko tą książkę Jadowskiej czytałam. Ale patrząc na problematyczne zdania wygląda to tak, jakby często brakowało spójników. Chociaż dziwny szyk też się zdarza.
UsuńCzytam głównie fantastykę, więc wszystkie te wydawnictwa są mi znane. Dołożyłabym jeszcze Wydawnictwo Powergraph, które wydaje rodzimych fantastów, w tym uwielbianego przeze mnie Roberta M. Wegnera, a także Wydawnictwo Albatros, które wydaje książki Kinga. W ogóle niby mamy kryzys czytelniczy, niby już prawie nikt nie czyta, a wydawnictw powstaje coraz więcej (nowych i oddziałów), i jakoś nie słychać, żeby masowo bankrutowały. Ale to dobrze, większa konkurencja oznacza dla nas, czytelników, szerszy wybór i lepsze ceny.
OdpowiedzUsuńWygooglowałam je po Twoim komentarzu i... w końcu pojęłam, czemu Kosik sam sobie projektuje okładki :) Przyjrzę się im bliżej.
UsuńNo bo kryzys jest tylko w statystykach, a statystyki całej prawdy nie mówią :) Jasne, że będziemy statystycznie gorsi od Zachodu Europy, ale jednak nasza historia jest nieco inna... Kulturę czytania dopiero tworzymy.
Raczej nie zwracam uwagi na wydawnictwo. W jednym przypadku robię wyjątek, bo tak się ciekawie złożyło, że większość moich ulubionych książek jest właśnie tego wydawnictwa ;)
OdpowiedzUsuńJa od lat uwielbiam Jaguara i to jest chyba moje ulubione wydawnictwo, do którego mam sentyment, choć faktem jest, że wydaje głównie młodzieżówki. SQN również lubię (wydają w twardej oprawie niektóre biografie) za tematykę sportów zimowych oraz fantastykę. Wydawnictwo Otwarte i FILIA mają dużo takich klimatycznych książek z ładnymi okładkami.
OdpowiedzUsuńJa od Jaguara chyba nic nie czytałam, znam jedynie z blogów :) I warto wiedzieć, że twarda oprawa się u nich zdarza - po biografię nie sięgam, więc nie znam ich z tej strony.
UsuńNa wydawnictwa nie zwracam uwagi, ale czasem jestem okładkową sroką :D i już wiele razy kupiłam książki, bo spodobała mi się okładka ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam SQN i Uroborosa <3 Jeśli chodzi o wydania i to nie dlatego, że z nimi współpracuję, a po prostu te grafiki, braki literówek etc <3
OdpowiedzUsuńFabryka - lubię ich książki, ale czytać, nie posiadać. Większość grafik mi się nie podoba, i ta korekta - mnie razi :D