Paradyzja
to kraj mlekiem i miodem płynący: raj, choć nie na Ziemi, a na orbicie
niebezpiecznego Tataru. Niestety, ta kolonia raczej nie przepada za
jakimikolwiek kontaktami z zewnątrz i niełatwo się dostać do jej wnętrza. Po
dziesięciu latach od poprzednie wizyty Ziemianina, zgodę dostaje Rinah, młody
literat, który planuje napisać powieść na jej temat.
To
nie jest zwykła powieść! Dla świata fantastyki „Paradyzja” była – można by rzec
– przełomowym dziełem. To dzięki niej nagroda im. Janusza A. Zajdla właśnie tak
się nazywa: gdy w 1985 roku Nagrodę Fandomu Polskiego wręczano po raz pierwszy, zdobyła ją właśnie ona, wręczona pisarzowi pośmiertnie. Choćby dlatego każdy
zainteresowany tematem powinien się z nią zapoznać. Nie jest to jednak jedyny
powód: „Paradyzja” to literatura z naprawdę wysokiej półki, w niczym
nieustępująca orwellowskiemu „Rokowi 1984”, którą po prostu warto znać.
Mimo
że mamy do czynienia z antyutopią, „Paradyzja” to powieść dość przystępna. O
ile Orwell potrafi zmęczyć i przytłoczyć, tak styl Zajdla jest jednocześnie
jasny, klarowny i interesujący. Czytając, czułam lekkość w jego piórze. To
autor, który wiedział, jak pisać: i zdecydowanie robił to dobrze!
Kolejną
przewagą Zajdla nad Orwellem jest... jego pochodzenie. Nie mam oczywiście
zamiaru dyskryminować wielkiego Brytyjczyka! Po prostu dla Polaka wizja Zajdla
będzie dużo bliższa. Bardziej „swojska”. A przy trudnych tematach to
zdecydowanie duży atut.
Tytuł: Paradyzja
Autor: Janusz
A. Zajdel
Liczba stron: 196
Gatunek: antyutopia
Wydanie: SuperNowa,
Warszawa 2004
|
Budowanie
napięcia Zajdel także zdecydowanie opanował. Nie będę oszukiwać: zwykle mam
gdzieś to, co stanie się z postaciami. Nie w tym wypadku! Wyjątkowo, naprawdę
bałam się o to, co się stanie z Rinahem, który przecież nie jest nauczony życia
w Paradyzji, a którego obowiązują dokładnie te same zasady co jej obywateli.
Zdecydowanie
podobało mi się to, że początkowo mamy naprawdę wrażenie, że Paradyzja to
dobrze działający, przemyślany świat. Ma swoje ograniczenia, owszem! Ale wydaje
się logiczne, że kolonia orbitalna powinna działać inaczej, niż zwykła planeta.
Dopiero stopniowo jako czytelnicy odkrywamy, że coś tu jednak nie gra, że coś
tu jest nie tak... dzięki czemu naprawdę skupiamy się na tekście.
Kolagen,
którym porozumiewają się mieszkańcy Paradyzji to też niezwykle ciekawa sprawa.
Ciekawa i jednocześnie w pewnym sensie nieco humorystyczna, choć wole nie
zdradzać więcej, tak, byście nie tracili zabawy z poznawania świata Zajdla.
Muszę
przyznać, że nie narzekam też na zakończenie, które wypada... zaskakująco
zwyczajnie. Zwyczajnie w dobrym tego słowa znaczeniu.
Gdybym
miała wybrać, czy to Orwell, czy Zajdel powinien znaleźć się na liście lektur
(zakładając, że obydwaj nie mogą się tam znaleźć) zdecydowanie postawiłabym na
polskiego autora. Jego „Paradyzja” to naprawdę kawałek dobrej literatury z
wysokiej półki, którą absolutnie każdy powinien poznać.
* * *
Prawa jednostki są u
nas w pełni respektowane! Na przykład ja posiadam aktualnie około półtorej j e
d n o s t k i, a ci, których wysyła się do pracy na Tartar, mogą posiadać po
pół i mniej... To chyba jasne, że na p ó ł jednostki ludzkiej przypada p o ł o
w a praw i przywilejów!'
Fragment „Paradyzji” Janusza A. Zajdla
Książka nie do końca jest w moim typie, ale chyba się skuszę pomimo tego.
OdpowiedzUsuńTo nie jest do końca mój gatunek, ale muszę przyznać, że książka jednak intryguje. ;)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale nie lubię takiej tematyki, więc niestety nie sięgnę po nią :(
OdpowiedzUsuńTo, niestety, jest "główny problem" z Zajdlem obecnie - mało kto niezainteresowany tematem o nim słyszał...
UsuńZajdla znam tylko z kilku opowiadań i opisów, więc niedługo będę musiała nadrobić. Pewnie niedługo, bo ostatnio czytam całkiem sporo starszej fantastyki, a i utopii potrzebuję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre wytknięcie dla mnie, bo choć o Zajdlu wiele słyszałam, nigdy się nie zainteresowałam tym, co napisał. A przecież to polski klasyk. A to końcowe podsumowanie, że wybrałabyś go ponad Orwella na liście lektur przemawia do mnie szczególnie. Dzięki!
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) Go się po prostu lepiej, niż Orwella czyta, a wydaje mi się, że to baardzo istotne w przypadku lektur szkolnych.
UsuńKiedy ja przeczytam te wszystkie książki? Ja na prawdę bardzo bym chciała ale nie mam zielonego pojęcia jak ja się wyrobię w tym roku. Emeryturo - nadchodzę! ;)
OdpowiedzUsuńPowiedzenie, że ktoś przerósł Orwella to według mnie spora rzecz, zwłaszcza w odniesieniu do "Roku 1984", który znam i cenię, a do tej pory uważałam za antyutopijny majstersztyk. Tym chętniej sięgnę po "Paradyzję", bo Twoja recenzja mocno mnie zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuńMnie już samo porównanie do Orwella odrzuca, bo nie umiem przebrnąć przez jego książki ze względu na tematykę :D Dla mnie i Orwell i Zajdel są za ciężcy :D
OdpowiedzUsuńAle... właśnie o to chodzi, że Zajdla czyta się bardzo lekko i nie jest aż tak nieprzyjemny w klimacie jak Orwell :)
UsuńTo ksiązka raczej nie dla mnie, nie mooje klimaty :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Jeszcze nie słyszałam o autorze, ale na podstawie tak przychylnej recenzji chyba się skuszę... w końcu czymś trzeba wypełnić życie, a potem emeryturę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kot z http://zaczytanejeze.blogspot.com/
Książka może mi się spodobać, moje ulubione klimaty, zatem wpisują ją na listę do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuń