„Zakazane
życzenie” miało pojawić się na mojej półce dzięki Pyrkonowi. Ostatecznie to się
nie stało: nie miałam, nie mam i raczej nie będę miała papierowej wersji
książki, która w pierwszej chwili zauroczyła mnie okładką, by potem moje
uczucia do niej ciągle słabły :P
Niemniej,
książkę przeczytałam, poznałam i mogę się o niej wypowiadać głośno, także
najwyższy czas to zrobić!
Tytuł: Zakazane
życzenie
Tytuł serii: Zakazane
życzenie
Numer tomu: 1
Autor: Jessica
Khuorty
Tłumaczenie: Maciej
Pawlak
Liczba stron: 356
Gatunek: powieść
młodzieżowa, fantasy, romans
Wydanie: SQN
2017
W
ruinach zapomnianego lata temu miasta spoczywa lampa. A w niej dżin. Zaś
pierścień, który może doprowadzić do niego spoczywa w rękach młodego Alladyna.
Nie mija wiele czasu, gdy staje się panem Zahry, mitycznego stworzenia gotowego
spełnić jego trzy życzenia.
„Zakazane
życzenie” to powieść zdecydowanie młodzieżowa, a ja zdecydowanie nie jestem jej
targetem. To powieść, którą traktuje zupełnie neutralnie: widzę jej wady i dla
mnie jest zbyt zwyczajna, ale z drugiej strony to ma być po prostu
miła bajka skierowana głównie do nastoletnich dziewczyn. I jako taka się po
prostu sprawdza.
Zacznijmy
jednak może od wad, by uporać się z nimi jak najszybciej. Najwięcej zarzutów
mam do Zahry, czyli dżina i głównej bohaterki oraz narratorki w jednym. Wiemy,
że jest jednym z najsilniejszych przedstawicieli swojej rasy, że była królową i
że ma kilka tysięcy lat na karku. W przypadku takiej postaci spodziewam się
bohatera tajemniczego i bardzo inteligentnego. A Zahra to po prostu nastolatka.
Nasza
główna bohaterka mówi, robi i myśli tak, jak młode dziewczyny. Daleko jej do
błyskotliwego dżina, który mógłby budzić strach. Na dodatek pierwszoosobowa
narracja była w tym przypadku okropnym wyborem: od razu dowiadujemy się o niej
wszystkiego i nawet nie mamy żadnej możliwości, by wyobrażać sobie, że tam, pod
tą maską nastolatki jest coś, lub ktoś więcej. Nie. Zahra to postać zbudowana
tak, by młoda dziewczyna mogła się z nią utożsamiać: choć nie jest bardzo
irytująca to daleko jej do dobrze wykreowanej postaci, mającej na karku kilka
tysięcy lat.
Przy
tym to jedna z tych książek, w których siła przyjaźni i miłości zawsze wygrywa:
nie przepadam za czymś takim, choć też nie uważam, aby to było jakoś
szczególnie krzywdzące. Po prostu takie książki nigdy nie trafią do grona moich
ulubionych.
Poza
tym „Zakazane życzenie” to po prostu bardzo baśniowa, choć zdecydowanie
odświeżona wersja historii o Alladynie. Nie powiem, by wszystkie wyjścia fabularne wybrane przez autorkę mi się podobały, ale jednak jakiś tam pomysł na historie miała i pod
względem samej historii całość dość ładnie działa. O ile oczywiście przymkniemy oko
na pewne typowe dla młodzieżówek uproszczenia.
Choć
„Zakazane życzenie” jest w sporej mierze romansem to muszę przyznać, że często
spadał on na drugi plan, co jest bądź co bądź sporą zaletą książki Khourty. Ta
powieść to głównie przygoda przeplatana stopniowo budowaną relacją Zahry i
Alladyna i nie wątpię, że wielu osobom przez to naprawdę przypadnie do gustu.
Skoro jest i miłość, i jakaś tajemnica, i walki, i przygoda – to czego można
chcieć więcej od lekkiej, bardzo wakacyjnej w swoim klimacie książki?
Nie
jestem i nie zostanę wielką fanką „Zakazanego życzenia” – to powieść, która nie
wywołała u mnie kompletnie żadnych emocji, a przy tym na pewno nie zostanie w
mojej pamięci na dłużej. Ale jeśli szukacie lekkiej młodzieżówki, która jest
nowszą wersją starej opowieści możecie spokojnie sięgać. Ta powieść
raczej krzywdy nikomu nie wyrządzi, a dla wielu zapewne będzie to po
prostu miła przygoda.
* * *
Potrzebuję
chwili, by się odnaleźć, by zrozumieć, że stoję w drzwiach, że znajduję się w
obu światach i jednocześnie w żadnym. Obracam się i za swoimi plecami widzę
płomienie. Ja sama jestem ogniem, który nie rodzi dymu, a który płonie
czerwienią i błękitem - zlewającymi się w blask oddzielający świat śmiertelny
od nieśmiertelnego.
Fragment „Zakazanego życzenia” Jessicy Khourty
Z nastoletniego wieku niedawno już wyszłam, ale zauroczyła mnie ta książka. Może dlatego, że uwielbiam baśniowe historie, reinterpretacje baśni itd. W tej powieści ciężki był dla mnie początek, ale później całość bardzo mnie zainteresowała. Plus także za to, że autorka świetnie oddała chemię między bohaterami.
OdpowiedzUsuńHmm... Ostatnio zupełnie brakuje mi czasu na książki, ale i tak bym raczej po tę pozycję nie sięgnęła ;) Nie wydaje się w moim stylu ;)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać tę książkę, ale coś min nie podeszła. Ale na pewno jeszcze do niej wrócę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam o niej skrajnie różne opinie. Na chwilę obecną nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo przypadła do gustu, mimo że nastolatką już dawno nie jestem ;) Ale może książka trafiła do mnie w odpowiednim czasie, gdy miałam nastrój na taką lekturę
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę, ponieważ słyszałam o niej wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńBuziaki! :* Dolina Książek
Tak coś czułam, że to będzie zwykła młodzieżówka, a nie wyjątkowa i cudowna książka. Dobrze, że przynajmniej nie zabija głupotą.
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałem przeczytać tę książkę (parę dni po premierze), ale już mi przeszło :D
OdpowiedzUsuńHubert z Thelunabook
http://maasonpl.blogspot.com/
A ja uwielbiam i żałuję, że to jednotomowka :D
OdpowiedzUsuńJesteś pewna, ze jednotomowka? Obiło mi się o uszy, ze jednak nie i zakończenie by to sugerowało.
UsuńJak będę miała ochotę na jakąś bajkową historię, co mi się czasem zdarza, to myślę, że chętnie zajrzę do tej książki. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie dam się wciągnąć w ten baśniowy świat....
OdpowiedzUsuń