czwartek, 27 grudnia 2018

Ogień i krew. Tom 1: Kronika rodu Targaryen

300 lat przed tym, jak na Żelaznym Tronie zasiadł Robert Baratheon, w Westeros rządziły smoki. Aegon Zdobywca zjednał Siedem Królestw, razem ze swoimi siostrami-żonami dając początek potężnemu, królewskiemu rodowi.

Tytuł: Ogień i krew. Tom 1
Tytuł serii: Historia Targaryenów
Numer tomu: 1
Autor: George R. R. Margin
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Liczba stron: 612
Gatunek: fantasy
Wydanie: Zysk i s-ka, Poznań 2018
„Pieśń lodu i ognia” Martina to dla mnie dość istotna seria: był taki czas (w okolicy 3 i 4 sezonu serialu), gdy codziennie rozmawiałam z kimś na jej temat. Przeczytałam jednak tylko dwa tomy, uznając, że przeczytam całość, gdy ukaże się już na półkach (znając fabułę właściwie całej sagi jeszcze przed przeczytaniem). Jednak ponieważ akcja „Ognia i krwi” dzieje się przed „Grą o tron” po prostu nie mogłam jej odpuścić. Nie wiem, czego się spodziewałam po Martinie… ale chyba nie do końca tego, co dostałam.
George R. R. Martin zdecydował się na opowiedzenie nam historii rodu Targaryenów w formie kroniki. To sprawia, że forma książki nie przypomina powieści. Rozdziały to pewne etapy w życiu Westeros; tekst naszpikowany jest nazwami własnymi, a bohaterowie często nie pokazują swych charakterów, są za to opisywani słownie, nie zawsze z poparciem tego na papierze. To sprawia, że choć „Ogień i krew” jest prequelem to osoby niezainteresowane „Pieśnią lodu i ognia”, nie znające wcześniej sagi choćby w niewielkim stopniu mogą się w tej książce po prostu nie odnaleźć.
Sama muszę przyznać, że… chyba jednak wolałabym dostać zbiór opowiadań, niż kronikę właśnie. Najnowsza książka Martina to wprawdzie są dobre i często naprawdę ciekawe historie, ale przez jej formę po prostu często nie da się nimi cieszyć tak, jak w przypadku „zwykłej” książki. Jesteśmy jednak biernymi obserwatorami, których część danych podawanych przez autora może nie interesować, nawet jeśli jesteśmy wielkimi fanami jego świata. Zdaje sobie jednak sprawę, że jeśli autor chciałby stworzyć z tego coś mocniej fabularyzowanego to pewnie musielibyśmy czekać kolejne dwadzieścia lat na osiem tomów „Ognia i krwi”. Może to więc lepsze, niż nic?
To wszystko nie oznacza, że „Ogień i krew” jest pozycją trudną w przyswojeniu. Styl autora należy jednak do tych prostszych. Nie znajdziecie tu mocnej stylizacji językowej. Książka jest raczej prosta w odbiorze, zwłaszcza jak na tego typu formę.      
Ponadto trzeba też zwrócić uwagę na jej zdecydowanie piękne wydanie. Wewnątrz znajdziemy naprawdę MASĘ przepięknych ilustracji: jest ich o wiele więcej, niż przy standardowych książkach z jakimiś grafikami wewnątrz. To naprawdę coś, co umila lekturę i sprawia, że „Ogień i krew” to świetna propozycja na prezent.
Niewątpliwie celem istnienia „Ognia i krwi” jest poszerzenie uniwersum. Przedstawienie dokładniej wątków, które możemy znać z głównej sagi oraz rozwinięcie postaci, które były przedstawione choćby w „Świecie ognia i lodu”. W związku z tym to naprawdę książka dla osób zaznajomionych z serią Martina, które od Westeros chcą wracać tak wiele razy, jak tylko się da i które ten świat przedstawiony traktują dość poważnie (co przy podejściu autora naprawdę nie jest trudne). To pod tym względem naprawdę ciekawa pozycja, która zaspokoi tych, którzy szukają faktów, a nie emocji.
Muszę jednak odradzić sięgnięcie po „Ogień i krew” tym, którym albo nie spodobała się główna saga, albo jeszcze się za nią nie zabrali: choć treść książki jest prosta i raczej zrozumiała to bez emocjonalnego podejścia do Westeros raczej z tego spotkania wiele dobrego nie wyniknie. Chyba że jesteście fanami właśnie takiego dość suchego, kronikarskiego podejścia – wtedy może się okazać, że ta książka jest strzałem w dziesiątkę.


* * *

– Twoi strażnicy są powolni i leniwi – skwitowała. – Mogłabym cię zabić z równą łatwością, jak cię skaleczyłam. Potrzebujesz lepszych obrońców.
Krwawiący z rany na policzku król nie miał innego wyjścia, jak się zgodzić.
Wielu monarchów miało osobistych strażników. Królowa Visenya doszła do wniosku, że króla Aegona, jako władcy Siedmiu Królestw, powinno strzec siedmiu obrońców. Tak powstała Gwardia Królewska, gwardia złożona z siedmiu rycerzy, najlepszych w Westeros i obleczonych w nieskazitelne białe zbroje oraz płaszcze.
Fragment „Ognia i krwi. Tomu 1” Georgre’a R. R. Martina



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i Sk-a!



6 komentarzy:

  1. Serię "Pieść lodu i ognia" skoczyłam jakieś 5 lat temu ( a właściwie te części, które są wydane). I szczerze mówiąc przy ostatnich tomach czułam się już przytłoczona tym światem. Myślę jednak, że teraz czytałoby mi się ją znacznie przyjemniej. Poza tym forma kroniki mi nie przeszkadza. Chyba nawet bardziej pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię "Grę o tron", a "Ogień i krew" mam już na półce i pewnie niebawem przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla fanów serii pewnie będzie to gratka i być może sięgną przez sam sentyment. Ja jednak na razie nie tęsknię za tym uniwersum, więc póki co odpuszczę, chociać moze kiedyś sie skuszę :)

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, chociaż lubię główną sagę, to chyba taki kronikarski język mnie do siebie nie przekona :( Szkoda, bo Targaryenowie jako tacy to naprawdę interesujący temat na niejedną powieść. Poza tym też do tej pory przeczytałam dwa tomy "Pieśni lodu i ognia" i serial, z którym jestem na bieżąco, o wiele bardziej do mnie przemówił. Chciałabym kiedyś zabrać się za resztę serii książkowej, ale to raczej w dalszej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam za sobą trzy tomy i chcę kiedyś skończyć, bo o dziwo szybko się czytało i byłam zachwycona! Ja się spodziewałam normalnej powieści, ale z akcją w czasach Targeryanów (nie umiem tego napisaaać). Rozczarowałaś mnie tą kroniką :c
    Kasikowykurz

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne wydanie i podziw dla autora za wymyślenie historii świata 300 lat wstecz, ale podobnie jak Tobie i mi nie odpowiada forma - bo Martin potrafi pisać takie powieści, że aż ciarki przechodzą! A ta kronikarska opowieść wypada na ich tle wyjątkowo blado...

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony