środa, 17 stycznia 2024

Głodna puszcza: rynsztokowy humor i przygoda bez ciężaru


Do karczmy Kociołka przyjeżdżają lokalni władcy. Okazuje się, że Pogorzałek, jedyna osoba będąca w stanie pertraktować z trollami zaginęła. Dlatego też kucharz oraz jego drużyna wyruszają, aby go odnaleźć. 

Głodna puszcza
Cykl Drużyna do zadań specjalnych, t. 2
Marcin Mortka
wyd. SQN, 2021


Marcin Mortka jak na razie mnie swoją twórczością nie zachwycał, ale w końcu do trzech razy sztuka. „Głodna puszcza”, czyli kontynuacją „Nie ma tego Złego” pojawiła się na mojej półce, więc w końcu nadszedł czas na zapoznanie się z kolejnym tomem. Nie okazał się on na szczęście słabszy od poprzedniego, ale i lepszy również nie jest.

Schemat tej części jest bardzo podobny do tego, jak była zbudowana część pierwsza. Ot, mamy drużynę wyjętą z rozgrywki RPG, bez jakiś szczególnych charakterów, a raczej opierającą się na znanych schematach, która podróżuje i przeżywa przygody. Tak jak i w pierwszej części, tak i tutaj nie czułam jednak ciężaru całej sytuacji. Ot, idą na przygodę, często popełniając błędy, ale i tak wyjdą z tego cało, więc jest zabawnie – no nie, mnie to samo w sobie po prostu nie bawi.

Nie bawi również przez wzgląd na żart, jakim Mortka operuje. Wiele osób właśnie za to go chwali i dlatego na tych książkach dobrze się bawi, ale dla mnie kompletnie on nie przemawia. Dlatego że polega on na wzajemnym wyzywaniu się i używaniu brzydkich słów, bo hehe, takie to śmieszne, że ktoś kurwą rzuci. Nie powiem, taki ostrzejszy żart MOŻE być śmieszny, jeśli jest traktowany z umiarem i wyczuciem, a i jednego, i drugiego w tej narracji moim zdaniem brakuje. To po prostu rynsztokowy humor w nieco wygładzonej wersji.

Jeśli coś wypada tu nieco lepiej w stosunku do części pierwszej to być może ustanowienie bohaterów. W tomie pierwszym nie czułam kompletnie ich charakterów i byli dla mnie raczej niepotrzebną masą – gdyby Kociołek wędrował tylko z jednym towarzyszem, efekt byłby ten sam lub podobny. Tutaj w końcu troszeczkę ich poczułam, faktycznie ta drużyna się tutaj jest widoczna nieco bardziej, ale jak na powieść właśnie o zespole dalej jest dość marnie. Te postacie są swoimi klasami postaci, a nie indywidualnymi charakterami. Nie mam nic przeciwko, by bohaterów tworzyć wokół jakiś ogólnych konceptów, ale jednak jakaś odrobinka głębi jednak by im się przydała. 

Ja naprawdę rozumiem, czemu ta książka się może podobać. Jest napisana lekkim stylem. Nie jest zbyt wymagająca i pozwala na pewne odcięcie się, jeśli kogoś akurat wciągnie. To bezpieczny wybór, w którym raczej nikt nie zginie, będzie (mimo humoru) dość puchato i klasycznie, bez królujących obecnie w fantasy romansów/erotyków. I jeśli ktoś właśnie tego szuka – proszę bardzo, to jest taka książka. 

Mnie jednak brakuje w niej jakiegoś ciężaru, czegokolwiek więcej, czy to w stylu, fabule, czy kreacji bohaterów. Oczekuje od fantastyki, że zaskoczy mnie czymś kreatywnym, ładnym, ciekawym – a w „Głodnej puszczy”, tak jak i w poprzedniej części z serii tego nie znalazłam. Dlatego przynajmniej na razie twórczość tego autora odpuszczam… chyba że znów „przypadkiem” kupię jego książkę w dużej promocji, jak to było z tym tomem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony