Po
dziesięciu latach w Fyuki znów ma pojawić się
Święty Graal. Siedmiu magów i ich sługi mają stanąć do walki na śmierć i
życie, by go zdobyć i spełnić swoje najskrytsze pragnienie.
Emiya
Shiro pragnie zostać zbawcą świata. Mimo że daleko mu do prawdziwego maga,
Graal wybiera go do walki w swojej wojnie.
Seria
„Fate” jest co najmniej ciekawa: anime powstało na bazie wizualnej noweli,
dzięki czemu stara wersja „Fate / Stay Night” z 2006 roku ma nieco inną fabułę,
niż wersja z 2014 – choć bohaterzy są ci sami, to ich wybory różnią się, co mocno wpływa na sama historie.
Warto na wstępie wspomnieć też, że choć ta wersja powstała przez „Fate /
Zero”, to fabularnie dzieje się dziesięć lat po niej.
Pod
względem wizualnym „Fate / Stay Night” nieco się zestarzało, zwłaszcza w
stosunku do nowszych wersji. Animacje są biedniejsze i mniej efektowne. Anime
nie wygląda jednak źle: sam rysunek jest typowy dla całej serii i wygląda dość elegancko.
Poza tym to animacja, która starzeje się wolniej, niż film, dlatego nie wydaje
mi się, by kogokolwiek to raziło.
„Fate / Stay Night” anime, fantasy |
Fabularnie
jednak... to jest najsłabsza wersja „Fate”. Jest najbardziej młodzieżowa i
najbardziej płytka, co do mnie nie do końca przemawia.
„Fate
/ Zero” to ogromna ilość charyzmatycznych bohaterów. W „Fate / Stay Night Unlimited
Blade Works” mamy takie postacie w tle. Wersja z 2006 nie ma ich wcale.
Wszystkie zostały spłaszczone do granic możliwości, a przy tym dość mocno wybił
się romans, który ani tu nie pasował, ani nie był potrzebny.
Przy
okazji to w tej wersji siła przyjaźni i miłości pokonuje wszystko, za czym
zdecydowanie nie przepadam. Wyobraźcie sobie bohatera, który z natury jest
niezwykle pewny siebie i uważa cały świat na swoją własność, przy tym mając ku
temu powody. Ma broń, która w ciągu chwili niszczy każdą inną. Przy tym to jej
największy skarb, którego nie wyciąga bez powodu. Aż tu nagle postanawia
walczyć nią z niegodnymi go kundlami, które na dodatek go pokonują. Tak
zdecydowanie być nie powinno.
„Fate
/ Zero” to pełnoprawna bitwa magów, w której właściwie każdy ma po co być w tej
walce i jest do niej mniej, lub bardziej przygotowany. W „Fate / Stay Night” całość
jest zupełnie losowa, a całość przypomina bardziej „Igrzyska Śmierci”, w
których każdy nawala się bez pomyślunku, byleby przeżyć i wygrać, a nie walkę
ludzi, którzy cenią sobie tajemnicę, zasady i elegancje. Niestety, to nie
działa zbyt dobrze...
Samo
wprowadzenie do świata też nie wypada najlepiej: w nowszych wersjach twórcy je
rozwinęli, dzięki czemu łatwiej jest wszystko zrozumieć. Tutaj wszystko jest
mętne i źle wyjaśnione. Zwłaszcza, że uniwersum należy do dość złożonych.
Mogę
pochwalić rozwinięcie postaci Czarodziejki i jej Mistrza: to chyba jedyna para,
która poza Rin i Archerem (których lubię przez znajomość poprzedniej części
:D), która wzbudziła moje większe zainteresowanie, zwłaszcza, że nie pamiętałam ich historii z wersji z 2014 roku, którą oglądałam już jakiś czas temu.
Targetem
„Fate / Stay Night” jest przede wszystkim młodzież: i ona powinna się w tym anime
jak najbardziej odnaleźć. Ale nowsza wersja wypada zdecydowanie lepiej, a przy
tym także jest stosunkowo młodzieżowa, dlatego wydaje mi się, że mając do
wyboru obydwie, lepiej jest postawić na „Unlimited Blade Works”. W każdym razie
jeśli lubicie to uniwersum, a starej wersji jeszcze nie widzieliście tą można
spokojnie obejrzeć, by poznać inne wersje historii, ale nie sądzę, by było to
koniecznością.
Niestety to jeden z WIELU przypadków gdzie anime jest naprawdę okaleczone w porównaniu z VNka na której powstało...
OdpowiedzUsuńTak słyszałam :D Ale ostatnio powtarzaliśmy nowsza wersje i ona wypada naprawdę przyjemnie, chociaż ja i tak wole "Fate/Zero".
UsuńNie moje klimaty , co cię chyba zresztą nie dziwi :D Ale już gdzieś czytałam recenzję xD
OdpowiedzUsuńNie planuje oglądać, ale mam znajomych, którzy wręcz uwielbiają ten tytuł :D
OdpowiedzUsuńBo on jest bardzo dobry... w nowszej wersji :D
UsuńNie znam, lecz młodzieży może się spodobać :)
OdpowiedzUsuń