Lata 50. Młody Landon jest uczniem ostatniej klasy
szkoły średniej. Przypadkiem dostaje się na zajęcia z teatru, na których bliżej
poznaje Jaimie Sullivan, głęboko wierząca w Boga, córkę pastora. Nie spodziewa
sie, że zbliża się do siebie. Nie przypuszcza też, ze Jaimie skrywa przed nim
tajemnice.
Już
dawno wiedziałam, że muszę w końcu
sięgnąć po jakaś książkę Sparksa po to, by wyrobić sobie o nim zdanie. Padło na
„Jesienną miłość”, którą mniej-więcej znałam dzięki filmowi z 2002 roku na jej
bazie. I zupełnie szczerze mówiąc, dostałam krótkie i lekkie nic.
Naprawdę:
nie czuję żadnych większych emocji, jeśli chodzi o te krótką powieść. Rozumiem
jednak, czemu ten autor ma tylu czytelników: pisze bardzo lekko i w bardzo
jasny sposób, przez co nie da się w tej historii zgubić. Przeczytanie tego
zajęło mi niespełna dwie godziny – „Jesienną miłość” czyta się wręcz
błyskawicznie.
Tytuł: Jesienna
miłość
Autor: Nicholas
Sparks
Tłumaczenie: Andrzej
Szulc
Liczba stron: 224
Gatunek: romans,
dramat
Wydanie: Albatros,
2016
|
Ale
poza tym dla mnie ta historia to naprawdę jedno, wielkie nic. Jeśli dobrze
pamiętam film, Landon jest w nim typem rozbójnika. W powieści to porządny
chłopak z drobnymi, rodzinnymi problemami, który, jak większości nastolatków,
ma coś za uszami, ale poza tym to naprawdę porządny dzieciak. Jest miły i
raczej lubiany, ale nie do przesady i nie chce w żadnym razie skrzywdzić
Jaimie. Dziewczyna zaś to po prostu karykaturalnie przerysowana postać: no
błagam, kto chodzi cały czas z Biblią w ręku, powtarza każdemu, ze będzie się
modlić za niego i doskonale przestrzega zasad wyznaczonych przez swojego ojca?
Rozumiem, ze akcja powieści dzieje się w latach 50., ale nie wyobrażam sobie,
by taka osoba istniała, a nawet jeśli, to by kiedykolwiek była traktowana
poważnie. A Landon w pewnym momencie zaczyna ją tak traktować.
Taka
historia aż prosiłaby się, by głowni bohaterowie jakoś się zmienili. By
zweryfikowali swoje poglądy, uczyli się od siebie; niestety, poza tym, ze
Landon po prostu trochę dorasta, to tak naprawdę ani on, ani Jaimie niczego
konkretnego się nie uczą. Nie zmieniają się, a po prostu zakochują. Ich relacja
też nie jest nadzwyczaj głęboka, przez co w chwili, gdy romans zmienia się w
dramat, mnie osobiście to kompletnie „nie ruszyło”. Być może gdy ta książka
wychodziła, przedstawiała coś stosunkowo nowego, ale dziś mamy ogromną ilość
podobnych historii dostępnych „od ręki”, przez to powieść nie zaskakuje i nie
wnosi nic ciekawego.
Biorąc
pod uwagę popularność tej książki i ogromną ilość bardzo pozytywnych opinii,
wierzę, że osoby lubiące romanse i mniej wymagające ode mnie będą po lekturze
tej książki bardzo zadowolone. Dla mnie to po prostu lektura na raz, która
niedługo wyleci z mojej pamięci.
* * *
Na
jej twarzy igrał lekki uśmiech.
–
Chętnie z tobą pójdę – oświadczyła – ale pod jednym warunkiem...
Zacisnąłem
zęby, mając nadzieję, że to nie będzie coś zbyt strasznego.
–
Tak?
–
Musisz obiecać, że się we mnie nie zakochasz.
Zrozumiałem,
że żartuje, bo się roześmiała, nie mogłem jednak powstrzymać westchnienia ulgi.
Czasami Jamie miała zaskakujące poczucie humoru.
Uśmiechnąłem się i dałem jej słowo.
Uśmiechnąłem się i dałem jej słowo.
Fragment „Jesiennej miłości” Nicholasa Sparksa
Sama uwielbiam ten film, więc kiedyś sięgnęłam po książkę, której nawet nie dokończyłam. :/ Ale potem sięgnęłam po inną książkę autora i wciąż po nie sięgam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka tak różni się od filmu... :/
OdpowiedzUsuńJa teraz czytam najnowszą powieść autora We dwoje. Początek taki sobie, ciężko mi się wciągnąć. Zobaczymy dalej :)
OdpowiedzUsuńFilm oglądałam wieki temu, ale bardzo miło go wspominam, książkę mam w planach, mam nadzieję, że się nie rozczaruję tak jak Ty. :P Ja też nie czytałam żadnej książki Sparksa, także muszę się kiedyś za jakąś zabrać, aby wyrobić sobie zdanie. :)
OdpowiedzUsuńTrudno nazwać to jakimś wielkim rozczarowaniem :) Niczego więcej się nie spodziewałam.
UsuńNie oglądałam filmu, podobnie też nie czytałam książki. Sparks ma wiele fanów, dlatego od jakiegoś czasu chcę się zapoznać z jego twórczością. A skoro przeczytanie książki zajmuje niewiele czasu raczej nie będę żałować :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam
OdpowiedzUsuńCzyli ja podziękuję. Może i lubię od czasu do czasu przeczytać coś lżejszego, ale jeśli książka jest kompletnie o niczym, to szkoda tracić czas :)
OdpowiedzUsuńA ja czytałam, widziałam i płakałam.Cóż dla każdego coś innego jest fajnego :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zaczęłaś od tej powieści. Czytałam mnóstwo książek Sparksa i niektóre podobały mi się bardzo, a niektóre w ogóle. Ale "Jesienna miłość" to jego osobista porażka. Nie ma ta nic, a nic, tak jak sama mówisz. Nawet jego styl jest całkowicie odmienny. Książka od tak napisana na szybko...
OdpowiedzUsuńlustrzana nadzieja
Popieram! "Jesienna miłość" jest to jeden z nielicznych przypadków w historii, kiedy to film jest 100 razy lepszy od książki, która rzeczywiście jest słaba. Ale proszę się nie zniechęcać, bo inne są lepsze. :) Szczególnie polecam "Ostatnią piosenkę" - mój faworyt. :)
UsuńBiorąc pod uwagę, ze to autor piszący krótkie książki, może kiedyś po coś jeszcze sięgnę, ale... no wiecie, to po prostu nie jet i tak tematyka, którą uwielbiam w jakiś sposób :)
UsuńMi się akurat książka podobała, ale zgodzę, się, że film jest dużo lepszy. Uwielbiam Sparksa i ma wiele jeszcze fajnych książek godnych polecenia.
OdpowiedzUsuńOch, jak ja nie lubię takiej romansowej huśtawki super-dramat-super i tak w kółko. Nie miałam zamiaru po Sparksa sięgać i podtrzymuje moje zdanie w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki jeszcze, ale przez to, że uwielbiam Sparksa to z pewnością prędzej czy później ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
A ja jeszcze nigdy nie czytałam nic tego autora. Ale muszę spróbować i sama się przekonać czy mi przypadnie do gustu!
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam 3 książki Sparksa. 1 mnie zachwyciła i 2 mocno rozczarowały, w tym właśnie "Jesienna miłość". Mam wrażenie, że po prostu nie nadaję z autorem na tych samych falach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
A ja kompletnie nie znam Sparksa, ani ekranizacji, ani książek... przymierzam się do "Pamiętnika" w ramach nadrabiania zaległości, ciekawe, czy mój kontakt z tym autorem przebiegnie lepiej niż u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Historię znam z filmu, po książkę nie mam zamiaru sięgać. Widzę, że i tak nic na tym nie stracę ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo chociaż szybko ci się czytało, mi się List w butelce tak wlekł :D
OdpowiedzUsuńJa do filmu "List w butelce" podchodziłam trzy razy - za każdym razem zasnęłam :)
UsuńJa wiem, że Sparks nie jest również dla mnie :D Nie, nie dałabym rady tego przeczytać...
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Moja przygoda ze Sparksem zaczęła się dobre 10 lat temu. Wtedy byłam oczarowana każdą jego książkę i każdą uważałam za wyjątkową. Dziś, gdy przeczytałam setki innych książek wiem, że jest masa powieści, które są zdecydowanie bardziej oryginalne i cóż... lepsze :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też nie ;)
OdpowiedzUsuńWyciskacz łez. Zarówno książka jak i film jest świetny.
OdpowiedzUsuń