Joanna Chyłka prowadzi sprawę z góry
skazaną na porażkę: jej klient jest oskarżony o dwukrotne zabójstwo, a
wszystkie dowody wskazują na niego. Razem z aplikantem, Korianem Oryńskim, nie
do końca wierzą jednak w jego winę. Po przegranej sprawie próbują doprowadzić
do kasacji wyroku.
Tytuł: Kasacja
Tytuł
serii: Joanna Chyłka
Numer tomu: 1
Autor: Remigiusz
Mróz
Liczba
stron: 496
Gatunek: kryminał,
thriller prawniczy
Wydanie: Czwarta
Strona, Poznań 2015
|
Po
raz pierwszy z twórczością Remigiusza Mroza spotkałam się w 2015 za sprawą „Ekspozycji”.
Nie było to jednak udane spotkanie, dlatego trochę wody w rzece musiało
upłynąć, nim znów zabrałam się za twórczość tego pana. Dopiero w trakcie
wakacji 2018 w moje ręce wpadła „Kasacja” i po odleżeniu kilku miesięcy
przemogłam się i zabrałam za ten tytuł. Po lekturze stwierdzam, że Mróz dalej
nie będzie jednym z moich ulubionych autorów… ale przynajmniej kolejna powieść tego
pana nie okazała się czymś aż tak irytującym i irracjonalnym.
Dla
mnie „Kasacja” przypomina trochę kiepskiej jakości serial telewizyjny: niby
czyta się ją lekko, niby akcja i intryga jest, ale całość niezbyt porywa i
zdecydowanie brakuje jej choćby odrobiny artystycznego szlifu. Jednocześnie nie
jest to książka nad którą mam ochotę się szczególnie pastwić: przecież
oglądając telewizyjne „W-11”, czy „Detektywów” też nie będę się nad tymi serialikami
rozwodzić. Są, mogą lecieć w tle, ale nie są na tyle zajmujące, bym miała
ochotę rozkładać ich części składniowe na części pierwsze.
Wydawać
by się mogło, że na niemal pięciuset stronach będzie się naprawdę wiele działo,
a w gruncie rzeczy i fabuła, i intryga w „Kasacji” są dość proste i prozaiczne:
wiele stron zajmują w końcu same dialogi Oryńskiego i Chyłki, a budowanie napięcia i faktyczna akcja jest trochę
w tle.
Jak
więc wypadają główni bohaterowie? Niby w porządku: nie mam do nich większych
zastrzeżeń. Niestety, nie pałam też do nich szczególnym uczuciem. Chyłka jest
wręcz na siłę przerysowana: to kobieta, która je tylko steki, jeździ szybko i
słucha tylko mocnego rocka. Szczerze mówiąc nie do końca potrafię uwierzyć we
właśnie takiego prawnika. Oryński zaś po prostu jest grzecznym i
niedoświadczonym chłopcem na posyłki. Obydwoje całkiem nieźle razem współgrają,
jednak na pewno nie będą to moje ukochane postacie.
Jeśli
chodzi zaś o samą zagadkę to choć autor faktycznie próbuje ją komplikować to w
gruncie rzeczy też nie czuje się nią szczególnie zafascynowana. Pozornie
zaplątana, jest sprawą bardzo prostą i wierzę, że nieco oczytana osoba bez
problemu poradzi sobie z jej rozwiązaniem.
Przy
tym wszystkim w związku z tym, że „Kasację” czyta się wybitnie lekko nie dziwię
się temu, że to jest seria ciesząca się naprawdę sporą popularnością. Ten tytuł
można po prostu czytać bez obycia z literaturą, czy bez większego pomyślunku,
więc może dobrze sprawdzić się jako „czytadło” po ciężkim dniu. Jako zaletę
traktuje też fakt, że w porównaniu do „Ekspozycji” historia nie jest aż tak absurdalnie
niewiarygodna, a same postacie raczej nie wywoływały we mnie negatywnych
emocji, jak to miało miejsce przy moim poprzednim spotkaniu z Mrozem.
„Kasacja”
na pewno nie jest książką, którą będę gorąco polecać każdemu, ale z drugiej
strony nie jest też twórczością szczególnie złą, czy w jakiś sposób szkodliwą.
Myślę, że można po nią swobodnie sięgnąć, choć nie należy też oczekiwać olbrzymich
fajerwerków, zwłaszcza, jeśli ma się już za sobą pewną ilość lepszej jakości
powieści.
*
* *
–
(...) Nie wiem, czy wiesz, ale ów profesor zamiast posłużyć się pojęciem „redakcja
tekstu”, pisał o „paralingwistycznych środkach wyrazu związanych ze
zorganizowaniem wypowiedzi pisemnej w przestrzeni dwuwymiarowej znakami
graficznymi”.
Kordian
pokręcił głową.
–
Znasz to na pamięć?
–
Powtarzaliśmy to na każdej imprezie studenckiej. To jedyne, co zapamiętałam z
postępowania cywilnego.
–
To i tak sporo, jak na karnistkę.
–
Nie, czekaj, pamiętam jeszcze coś, też chyba z Radwańskiego: „prawo cywilne nie
formułuje reguł działań konwencjonalnych dla czystej igraszki intelektualnej”.
Fragment
„Kasacji” Remigiusza Mroza
Jakoś nie mogę się przełamać jeżeli chodzi o książki Mroza. Jak dla mnie gość za często wydaje książki, co wzbudza moje podejrzenia co do ich jakości, chociaż podobno nie są złe.
OdpowiedzUsuńJakoś nie odczuwam potrzeby zapoznania się z jego twórczością, choć czasem mnie korci, żeby tak z ciekawości jedną przeczytać i zobaczyć, o co tak chodzi :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze opisalas te ksiazke. Wiekszosc osob wystawia recenzje tych dobrych ksiazek, a Ty napisalas o ksiazce, ktora nie bardzo Ci sie spodobala. Moze to zaoszczedzic czasu komus, kto moze by kiedys mial zamiar ja przeczytac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moj blog, gdzie organizuje rozdanie!:)
My się jeszcze z Panem Mrozem nie znamy, ale moją przygodę z twórczością autora rozpocznę od innej serii :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości pana Mroza, lecz choć słyszę wiele zachwytów nad jego książkami, jakoś nie mam ochoty ich poznawać... Moją niechęć budzi też fakt, że jest to nadzwyczaj płodny autor i się zastanawiam czy ilość nie obniża jakości... Piszesz, że ta książka jest średnia, co może być potwierdzeniem moich domysłów, więc się nie skuszę na nią, szkoda mi czasu na słabe lektury ;).
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń