Historia rodziny Bogoszów rozpoczyna
się w XIX wieku, gdy Henryk tworzy Gospodę pod Bocianem, niezwykłe miejsce,
które staje się prędko rodzinnym gniazdkiem dla jego bliskich. Choć lata mijają,
a czasy bezustannie się zmieniają ród Bogoszów nieprzerwanie od tamtego czasu
trzyma się razem.
Za
każdym razem, gdy sięgam po literaturę dedykowaną kobietom mam nadzieję, że tym
razem faktycznie wsiąknę w tę historię. Że ten romans w końcu okaże się „mój”,
że ten dramat faktycznie mnie poruszy. Niestety, jak na razie nie znalazłam
swojej idealnej książki dedykowanej mojej płci i choć sięgnęłam po „Gospodę pod
Bocianem” Katarzyny Drogi z jak najlepszym nastawieniem to niestety, i tym
razem nie jest to do końca książka dla mnie. Nie jest to zła powieść – po
prostu ja najwyraźniej nie potrafię wczuć się w te typowo kobiecą literaturę.
Tytuł: Gospoda
pod Bocianem
Autor: Katarzyna
Droga
Liczba
stron: 324
Gatunek: powieść
obyczajowa
Wydanie: Edito,
Gliwice 2018
|
Konstrukcja
„Gospody pod Bocianem” przypomina mi trochę „Całe miasto o tym mówi” Fannie Flagg.
Tak jak i tam, tak i tu obserwujemy losy bohaterów na przestrzeni lat, choć
należy dodać, że jednak książka Drogi nie rozwleka swojej historii na aż tyle
lat i po prostu trzyma się jednej rodziny, a nie opowiada o całym mieście. Ta
powieść to swoista saga rodzinna, tyle tylko, że zmieszczona w jednym tomie. W
związku z tym czasy opisywane przez autorkę naprawdę szybko mijają i moim
zdaniem trudno w trakcie czytania „Gospody…” naprawdę wczuć się w czasy międzywojnia,
czy II wojny światowej, zwłaszcza, że te wydają się podane stosunkowo płytko. A
przynajmniej – dla mnie, osoby przyzwyczajonej do mocnej stylizacji języka w
związku z czytaniem literatury fantastycznej.
Ponieważ
czas w książce Drogi mija dość szybko, trudno tu też mówić o bardzo
indywidualnym podejściu do bohaterów i jakiejś konkretnej fabule. Narrator
często zdaje się stać z boku, obserwując to, co się dzieje i nie wnika zbyt głęboko
w dusze postaci, choć należy zaznaczyć, że sama ich charakterystyka wypada
naprawdę nieźle. A fabuła? Cóż, choć w „Gospodzie…” znajdziemy kilka wątków,
które stanowią swoiste rodzinne tajemnice i pchają całość do przodu to jednak
przede wszystkim to książka o funkcjonowaniu dość zżytej ze sobą rodziny.
A
szkoda. Szkoda, bo w tle tego wszystkiego rozgrywa się naprawdę niezła
historia, którą chciałabym przeczytać i poznać, tylko… z innej perspektywy i z
innym sposobem narracji; bardziej dynamicznym, bardziej emocjonalnym. Bo choć styl
Drogi jest całkiem ładny oraz naprawdę ciepły to akurat do tego typu fabuły
taki sposób opowiadania historii absolutnie by nie pasował.
Ta
książka okazała się być dla mnie po prostu kolejną, „typową” literaturą
kobiecą. Całkiem ładnie napisaną, bardzo serdeczną, dość spokojną i skupiającą
się na relacjach między członkami rodziny. Właściwie nie mam jej nic do
zarzucenia jako do książki tego typu: na pewno będę polecała ją wielu kobietom,
które po prostu takiej literatury szukają, co jak najbardziej rozumiem i szanuje.
Tyle tylko, że sama chciałabym jednak czegoś więcej; czegoś mocniejszego,
czegoś bardziej dopracowanego pod względem stylu, czegoś, co naprawdę by mnie
zaintrygowało. Nie widzę też w książce Drogi właściwie niczego innowacyjnego:
to po prostu bardzo „bezpieczna” historia, która zdecydowanie nie próbuje
wyprowadzać czytelniczki przyzwyczajonej do rodzinnych opowieści z jej strefy
komfortu.
„Gospoda
pod Bocianem” nie okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę; próbuję i testuję
literaturę kobiecą, ale to cały czas nie jest to, czego szukam. Nie żałuję
jednak zapoznania się z nią i mam po prostu nadzieję, że będę mogła wieść o
niej przekazać dalej w świat, bo nie wątpię, że ta powieść znajdzie dość duże
grono swoich zwolenniczek… i może również zwolenników?
*
* *
Nigdy
nie dowiedziałabym się tego wszystkiego i nie opisałabym dziwnej historii
Bogoszów, gdyby nie miłość i przypadek, zjawiska naturalnie ze sobą splątane.
Miłość dwojga studentów, trochę dziwna i niedzisiejsza, bo mimo dwudziestego pierwszego
wieku, ery komórek i internetu, przypadkiem spotkała ich w najprawdziwszym
pałacu. Moja własna miłość do podlaskiej ziemi, starych szpargałów i
przeszłości, która wyskakuje z kufrów i ze strychu przypadkiem i kiedy chce.
Wreszcie miłość starego człowieka do wnuczki, do wynalazków, a także do…. fotografii.
Ostatnio bardzo polubiłam takie historie i ten tytuł już zapisuje :)
OdpowiedzUsuńTen tytuł, opis i okładka coś mi mówią... coś mi świta w głowie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam, że na pewno w Świecie Książki była na głównej wystawie. :D
Usuńtrudno trafić na porządną literaturę kobiecą, ale myślę,że tę książkę mogłabym przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Cały czas szukam jakiejś książki z tego "typu" literatury, którą mogłabym polecać "z potrzeby serca", ale jakoś tak... no nie wychodzi. :( Mam rzeczy, które są OK w swojej kategorii (jak powyższa), ale nic ponadto.
UsuńJa nie testuję i nie szukam, bo wiem, że literatura kobieca nie jest dla mnie :D
OdpowiedzUsuń