Morgan Shepperd prowadzi popularny,
poranny program, w którym rozwiązywane są „kryminalne” zagadki – zwykle
dotyczące zdrad, czy problemów celebrytów. Niespodziewanie budzi się w
hotelowym pokoju wraz z piątką innych osób oraz trupem. Ma trzy godziny, aby
rozwiązać sprawę morderstwa: w innym przypadku wszyscy zginą.
Tytuł: Zgadnij
kto
Autor: Chris
McGeorge
Tłumaczenie: Michał
Jóźwiak
Liczba
stron: 416
Gatunek: kryminał
Wydanie: Insignis,
Kraków 2018
|
Obserwując
książkową część polskiej sieci zauważyłam, że „Zgadnij kto”, czyli debiut
Chrisa McGeorge’a wzbudza sporo kontrowersji. Wielu czytelników spodziewało się
po tej powieści efektu „wow” – fajerwerk, świetnej intrygi, wyjątkowo dobrego
kryminału, który rzuci ich na kolana. A że ten tytuł nie jest aż tak dobry, by
to zrobić, pojawiło się dość dużo narzekań. Szczerze przyznam, że po części je
rozumiem, ale… mimo wszystko dla mnie ta książka była przede wszystkim przyjemnym
czytadłem.
Zacznijmy
jednak od tego, że nie jestem osobą, która czyta kryminały na umór i która czuje
potrzebę samodzielnego rozwiązywania zagadki: w trakcie takiej lektury śledzę
wydarzenia, ale nie próbuję aktywnie rozwiązywać śledztwa razem z detektywem. I
to może być jeden z powodów, dla których traktuje „Zgadnij kto” tak pozytywnie.
Bo tu właściwie nie do końca jest co śledzić, mimo że już sam tytuł sugeruje
właśnie coś takiego.
Książka
McGeorge’a przypomina mi trochę próbę podrobienia Aghaty Christie, tyle, że w
wykonaniu bardziej współczesnym – jak w przypadku książek tej klasycznej
pisarki kryminałów, tak i tu skupiamy się w głównej mierze na rozmowach detektywa
z podejrzanymi. Tyle tylko, że autor wydaje się nie podsyłać nam żadnych
konkretnych tropów. Ponadto w przeciwieństwie do książek Christie nasz główny
bohater to oszust, nie detektyw: w „Zgadnij kto” brakuje po prostu
kompetentnego śledczego, który faktycznie zastanawiałby się nad logicznymi rozwiązaniami
i chłodno analizował sytuację.
Zamiast
tego bardzo często z zamkniętego pokoju przeskakujemy do przeszłości – bliższej,
lub dalszej – głównego bohatera. Obserwujemy jego prywatne problemy, które
teoretycznie są istotne dla śledztwa, jednak w praktyce… nie są zbyt
interesujące. Szczególnie, że Shepperd nie jest bohaterem szczególnie
sympatycznym. To alkoholik, który zbudował swoje życie na kłamstwie i nie potrafi
sobie sam ze sobą poradzić, w związku z czym trudno jest kibicować mu w
rozwiązaniu zagadki. Zwłaszcza, że próbuje to zrobić w niekoniecznie godny obserwowania
sposób.
W
związku z przeskokami czasowymi oraz krótkimi rozdziałami (przez co ok. 60
stron wewnątrz jest prawie pustych) na samo rozwiązywanie zagadki i zabawę w
escape room nie mamy zbyt wiele czasu, co automatycznie skutkuje tym, że nie
poznajemy za dobrze samych podejrzanych; zdecydowanie brakuje tu psychologii tych
bohaterów. Wprawdzie Christie też nie pisała książek długich, ale one zwykle
skupiają się na jednej, konkretnej sprawie, nie eksplorują przeszłości bohatera
– w związku z czym jej „śledztwa” po prostu działały zdecydowanie lepiej.
Niemniej,
mimo wad… „Zgadnij kto” to książka napisana bardzo lekkim stylem, którą bez trudu
można prędko pochłonąć. Do tego tytułu należy – moim zdaniem – podejść właśnie
jako do lekkiej rozrywki i nieidealnego debiutu, który i tak jak na takowy
wpada całkiem zgrabnie. Nawet, jeśli zachowania bohaterów czasem bywają
irracjonalne, a sama zagadka nie należy do najbardziej pasjonujących.
Szczerze
przyznam, że w przyszłości nie będę się wzbraniać przed przeczytaniem kolejnej
książki autora. Chętnie po prostu sprawdzę, czy kolejne jego dzieło wypada
lepiej, czy może to dalej zbliżony poziom twórczości co do „Zgadnij kto”. Samą
książkę polecam tym, którzy tak jak ja nie mają zamiaru na własną rękę
rozwiązywać przedstawionej zagadki i szukają po prostu lekkiej rozrywki. Inni
po prostu mogą się na niej mocno zawieść.
*
* *
–
Otrzymałem z kilku stron zapytania, czy byłbyś zainteresowany napisaniem książki.
–
Książki?
–
A o czym ktoś taki jak ja miałby napisać książkę?
–
Właściwe to o czymkolwiek. O czym tylko chcesz. Może być tak interesująca albo
tak durna, jak będziesz miał ochotę. Szczerze mówiąc, nie ma to większego
znaczenia. Ludzie ją kupią, bo będzie miała na okładce twoje nazwisko. Książki
są jak telewizja. Liczy się twarz po drugiej stronie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Nie słyszałam, ale póki co również nie mam głowy do kryminałów. Stawiam na coś lekkiego i przyjemnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
Ta książka lekka jest, gorzej z przyjemnością. :D
UsuńTrochę mi to przypomina Charlote Link, tyle, że ona zamiast na samej sprawie kładzie duży nacisk na bohaterów i ich historię, a sprawa jest raczej tłem. Może sięgnę, bo brzmi całkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuńLubie Christie i chyba to jest jeden z powodów, dlaczego chcę ją przeczytać. Poza tym często mam ochotę na lekki kryminał :)
OdpowiedzUsuńObecnie mam dwa kryminały Ann Cleeves, ale może później... Nie czuję za kazdym razem rozwiązywania sprawy, owszem, zdarza mi się typować, ale zwykle staram sie skupić na samej lekturze :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Zachęcasz do przeczytania, bo to dobre czytadło, ale skoro rzadko czytam kryminały, to niech już mają chociaż porządny wątek kryminalny. Detektyw-alkoholik jest tak wyświechtanym motywem, że jego stosowanie tylko mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńChyba już wolę "Wczoraj" Felicii Yap (recenzowałem), które też nie rozpieszcza kryminalnie, "Sześcioro podejrzanych" Svarupa (przeczytane parę lat przed założeniem bloga), które jest bardziej socjologicznym kryminałem (i bardzo dobrze poznajesz podejrzanych, a samo rozwiązanie zagadki niewiele zajmuje) czy krótkie opowiadania kryminalne w "Singapur Noir" (też recenzowałem). Albo obejrzę koreańskie "Busted" na Netflixie. :P
Nie ma co się za to brać na siłę, wybitne dzieło to nie jest. Ja muszę znów odskocznię od tego gatunku sobie zrobić, bo ostatnio miałam u siebie za dużo "realistycznej" literatury i jest mi z tym źle. Ale spokojnie, już mam Szmidta. Jemisin i Corey też czekają w kolejce. Chociaż na półce chyba jeszcze jeden thriller (który ma z 1k stron) i tak mi leży.
UsuńJaki thriller ma 1k stron? O.o
Usuń"Ana" Roberto Santiago. Albo będzie cudny, albo cholernie przegadany.
UsuńSiostra czytała i bardzo jej się podobała ta powieść.
OdpowiedzUsuń