Adam Bigaj przez prawie czterdzieści
lat pracował we wrocławskiej policji. W 2017 przymusowo przeszedł w stan
spoczynku. Jakub Ćwiek pomógł mu w spisaniu historii jego służby, ujawniając
kulisy licznych spraw kryminalnych.
Tytuł: Bezpański
Autor: Jakub
Ćwiek, Adam Bigaj
Liczba
stron: 416
Gatunek: literatura
faktu
Wydanie: Marginesy,
Warszawa 2018
|
Gdy
Jakub Ćwiek poinformował w sieci, że tworzy kryminał w duecie z kimś,
wiedziałam jedno: na pewno po tę książkę sięgnę. Dlatego po ukazaniu się „Bezpańskiego”
nie czekałam i najnowsze dzieło tego pisarza trafiło w moje ręce. Czy cieszę
się z tego faktu? Jasne. Choć jednocześnie widząc informacje o kryminale absolutnie
nie tego się spodziewałam.
Jeśli
dobrze rozumiem, „Bezpański” to historia Adama Bigaja spisana przez Ćwieka.
Tyle tylko, że całość opowiedziana jest narracją pierwszoosobową, w związku z
czym książka przypomina bardziej pamiętnik, niż reportaż jako taki. Zwłaszcza,
że forma „Bezpańskiego” przypomina właśnie stosunkowo osobiste zapiski.
Książka
podzielona jest na dość krótkie rozdziały, z których każdy poświęcony jest
jakiemuś tematowi. Czasem to opis dnia policjantów, czasem anegdotki z czasów PRLu,
czasem opis konkretnej sprawy. W każdym z nich doskonale widać wiedzę Bigaja na
ten temat i w sporej ilości można znaleźć naprawdę ciekawe fakty dotyczące funkcjonowania
czy to milicji, czy policji. Wydaje mi się, że jest to tytuł, który sprawdzi
się u każdej osoby w jakiś sposób zainteresowanej kryminalistyką: starsi będą
mogli powzdychać, że „tak naprawdę było”, a młodsi, który nie pamiętają nawet
lat 90. (jak ja) po prostu dowiedzą się, jak to mniej więcej wtedy wyglądało.
Fakt,
że historie Bigaja spisał Ćwiek to naprawdę duży atut. Ten pisarz to osoba,
która używa lekkiego języka. Nie przegaduje, wie, jak budować napięcie i zna
siłę dialogu. Często w podobny typie publikacji dostajemy opis rozmów postaci,
co przynajmniej mnie potrafi nudzić. W tym przypadku ten problem znika. „Bezpańskiego”
czyta się więc naprawdę lekko i przyjemnie, mimo że książka często porusza
trudne tematy.
Nie
uważam jednak tego dzieła za coś absolutnie idealnego. Szczerze mówiąc forma „Bezpańskiego”
nie do końca mi odpowiada. Czemu? Już tłumaczę o co mi chodzi. Ponieważ ta
książka to właściwie zbiór bardzo różnych, ale krótkich historii to… po prostu
całość jako taka nie buduje napięcia. Gdy skończysz rozdział właściwie możesz
spokojnie zamknąć wszystko, odłożyć tytuł na półkę i na dłuższą chwilę o nim
zapomnieć. Ma to oczywiście swoje plusy (np. to świetna książka do czytania w
komunikacji miejskiej, lub wieczorami, jeśli mamy mało czasu), ale z drugiej
strony sprawia, że po około stu stronach, wiedząc jakie mniej więcej historie
przytaczają autorzy powoli zaczęłam tracić zainteresowanie kończeniem jej. W
końcu na półce jest tyle innych książek… a ja już „wiem” co będzie dalej.
Szczególnie, że może autor opisuje sytuacje z dwóch innych ustrojów, ale
generalnie sama policja nie zmienia się jakoś szczególnie: i tak chleją, i tak
organizują imprezy, i tak często wydają się mieć mentalność „robotnika” z PRLu,
a nie osoby zaufania społecznego.
Szczerze
mówiąc, oceniając książkę po tych stu stronach nie pomyliłam się: w pewnym
momencie historie Bigaja, choć cały czas ciekawe, stały się po prostu trochę
powtarzalne, wciąż będąc gratką dla osoby zafascynowanej kryminalistyką, ale
niekoniecznie bardzo pasjonujące dla kogoś, kto może o tym czasem posłuchać, jednak
nie uważa takich tematów za „swoje”.
Podsumowując,
„Bezpański” to kawał dobrej roboty, jednak jednocześnie jest pozycją, którą
powinny się szczególnie zainteresować fani kryminałów, którzy chcą poznać
rozwiązywanie zagadek od kuchni, a także osoby po prostu zainteresowane tym
tematem; wydaje mi się też, że to może być dobry punkt wyjścia dla tych, którzy
chcieliby napisać kryminał utrzymany w polskich realiach PRLu, lub lat 90. Osoby,
które nie czują się zafascynowane tematem muszą same zdecydować, czy taka forma
to coś dla nich.
*
* *
–
To ma być praca operacyjna? To?! – wydarł się Jaroszyński, dysząc w kark
siedzącemu przy biurku Szyjce. – To gówno jest, a nie praca operacyjna.
Zamarliśmy.
Znaliśmy naszego kolegę i wiedzieliśmy, że czasem ładował się w kłopoty tą
swoją porywczością. Kark Krzyśka poczerwieniał niczym w uczuleniowej reakcji na
oddech i kropelki śliny majora. Jego mięśnie napięły się i rozluźniły.
Szyjka
wstał, przetarł ręką purpurową z gniewu twarz i spojrzał na majora z góry.
Potem zgarnął te z teczek, które leżały na biurku, cisnął nimi w majora i
wrzasnął jeszcze głośniej, niż tamten chwilę wcześniej.
–
Sam jesteś gówno!
I
wyszedł.
Fragment
„Bezpańskiego” Jakuba Ćwieka i Adama Bigaja
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy!
Bardzo lubię Ćwieka i jego twórczość, więc książka od razu trafia na moją listę Pozycji do Zdobycia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ćwieka jeszcze nie czytałam, ale mnie zachęcasz :) Mignęła mi dziś ta książka na facebooku, ale nie widziałam dokładnie, o czym jest. Lubię takie tematy i chyba dodam ją do swojej listy :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńkasikowykurz
Z chęcią przeczytam, zwłaszcza, że autor jest mi nieznany, a ja lubię dawać szansę naszym rodakom :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Witam! Bardzo ciekawy i przemyślany post :D świetne zdjęcia i.. nowa inspiracja dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam i w sumie jak na razie nie mam jej w planach. Nie moja tematyka.... a moze nie mam ochoty na takie książki. Nie teraz ;)
OdpowiedzUsuń