Lucjan Bałyś, policjant z Krakowa,
wyjeżdża do Słupska, aby poprowadzić konferencję. Koledzy po fachu proszą go o
pomoc przy rozwiązaniu morderstwa: pewien mężczyzna został powieszony na
skrzydle wiatraka, co doprowadziło do jego śmierci. Wkrótce później Lucjan
znika, a jego krakowski partner, Andrzej, wyrusza, aby go odnaleźć.
Tytuł: Wiatraki
Tytuł
serii: Trylogia pomorska
Numer tomu: 1
Autor: Krzysztof
A. Zajas
Liczba
stron: 480
Gatunek: kryminał
Wydanie: Marginesy,
Warszawa 2018
|
Choć
pochodzę ze Śląska to od trzech lat jestem związana z Pomorzem za sprawą
studiów. Wszystkie historie, których akcja dzieje więc w tej okolicy są mi w
jakiś sposób bliskie: po prostu w przypadku takich powieści istnieje duża
szansa, że w danym miejscu byłam, lub chce być co mimowolnie poprawia mi humor.
Dlatego „Wiatraki” Krzysztofa Zajasa były dla mnie od początku powieścią w
jakiś sposób kuszącą. Po lekturze jestem zaś ze spotkania z tym polskim autorem
całkiem zadowolona.
Początkowo
nie czułam się do końca przekonana. Autor od razu przedstawia nam dość dużą
grupę postaci i wydaje się cały czas pomiędzy nimi skakać, co w połączeniu z
brakiem podania imion na początku każdej zmiany oraz dość dużą ilością opisów
sprawiło, że po prostu miałam wrażenie wszechogarniającego mnie chaosu; miałam
pewne trudności z wbiciem się w temat, ze wgryzieniem się w historie. Na całe szczęście
im dalej w książkę brnęłam, tym było lepiej.
Jak
wspominałam przed chwilą „Wiatraki” mogą poszczycić się zacną ilością opisów.
To dla mnie spore zaskoczenie, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio sięgałam po
kryminały, które raczej stały dialogami i bardzo lekkim tekstem; Zajas na ich
tle wypada ciężej, ale w tym przypadku ostatecznie uznaje to za zaletę. W końcu
ile można czytać powieści, których język jest płytki i które w związku z tym
nie budują napięcia w sposób, w jaki bym tego chciała? Ponadto mimo wszystko „Wiatraki”
nie są książką przegadaną, a język autora jest po męsku surowy – tyle tylko, że
po prostu Zajas nie boi się dłuższych opisów, w tym także tych ekspozycyjnych.
Mam
wrażenie, że sama przedstawiona historia faktycznie może wymagać odrobiny
cierpliwości. Początkowo w „Wiatrakach” dzieje się dużo i wszędzie, przez co
czytelnik może nieco tracić orientacje w terenie. Gdy jednak wszystkie wątki
zaczynają zazębiać się, okazuje się, że wszystkie poprzednie scenki miały sens
w odniesieniu do całokształtu historii i po prostu pozwalają czytelnikowi na
próbę rozwiązania zagadki po swojemu, co byłoby niemożliwe, gdyby Zajas uniknął
początkowego rozgardiaszu.
Niewątpliwie
ciekawie w przypadku „Wiatraków” wypadają zarówno setting, jak i dobór głównych
bohaterów. Pomorska, spokojna wieś, otoczona farmą wiatraków jako miejsce
zbrodni to coś, z czym jeszcze się nie spotkałam, a cała oś fabuły kręci się
właściwie wokół relacji Lucjana z Andrzejem. To ona napędza bohaterów i
sprawia, że dokonują takich, a nie innych wyborów. Dzięki temu historia – w
moich oczach – staje się po prostu wiarygodna. Ci panowie nie śledzą i nie
walczą przez wielkie i wzniosłe, ale często puste ideały, a raczej kierują nimi
proste, ludzkie emocje. Za jednym razem będzie to chęć zapomnienia o domu, za
drugim chęć niesienia pomocy bliskiej osobie, ale za każdym razem poczynania
bohaterów naprawdę są konkretnie ugruntowane.
Być
może „Wiatraki” to nie jest absolutnie wybitny i genialny kryminał, ale
jednocześnie… po prostu dobrze się go czyta i dobrze obserwuje się zarówno
poczynania, jak i relacje postaci. Nie jest przy tym przegadany, ani
szczególnie obyczajowy, ma w sobie też co nieco z dreszczowca. To po prostu porządnie
przemyślany i napisany polski kryminał, po który fan tego gatunku swobodnie
może sięgnąć.
*
* *
– Najgorsze na wojnie wcale nie jest
to, że giną ludzie. W czasie pokoju też giną. Wojna wyzwala w człowieku zło.
(...) wojna ze zwykłego zjadacza chleba robi zbrodniarza i nie ma na to siły.
Jak codziennie widzisz naokoło, że bezkarnie zabija się drugiego i zabiera mu
jego dobytek, to prędzej czy później się skusisz. No, może jaki ksiądz albo
zagorzały socjalista się oprze, ale zwykły człowiek nie. Pójdzie i zabije,
zgrabi, schowa, a potem będzie twierdził, że o niczym nie wie.
Fragment „Wiatraków” Krzysztofa A, Zajasa
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy!
Od Zajasa czytałam tylko Oszpicyn, który mi się podobał. Jestem jednak ciekawa nowej serii, wydanej w podobnym klimacie. Uwielbiam kryminały, więc pewnie w końcu się skuszę.
OdpowiedzUsuńPóki co do polskich kryminałów podchodzę raczej niechętnie. W ogóle do polskich książek, choć parę mam już na koncie. Próbowałam kiedyś podejść do Szackiego, ale pomyliłam tomy i trochę straciłam chęci. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńkasikowykurz.blogspot.com
Lubię kryminały, więc zapiszę sobie tę serię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Bardzo chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuń