sobota, 15 lipca 2023

Inne nieba: Różalski znów pod pisarską lupą


Antologie opowiadań, zwłaszcza te różnych autorów, są generalnie trudne do oceny. W końcu krótsze teksty bywają nierówne, na dodatek każdy z nich ma inny styl, inny pomysł na siebie i czasem niełatwo jest porównać jeden do drugiego w jakikolwiek sposób. Ale z „Innymi niebami” jest trochę inaczej, bo tu jest już po prostu, do czego porównywać w celu znalezienia punktu odniesienia.

Inne nieba
Grupa pisarek Harda Horda
wyd. SQN, 2022

Dlaczego? Dlatego że ta książka właściwie łączy w sobie dwie różne serie wydawnicze. To drugi tytuł wydawnictwa SQN, który został zainspirowany pracami Jakuba Różalskiego, a zarazem to trzecia antologia grupy polskich autorek Harda Horda (tym razem w składzie dwunastu, a nie standardowo trzynastu pisarek. Zabrakło Marty Kisiel). Dlatego w tym przypadku po prostu mamy inne tytuły, które mają przynajmniej jakiś punkt wspólny z tym i łatwiej mi określić, co podobało mi się bardziej, a co mniej.

W porównaniu do „Innych światów” drugiej antologii z pracami Różalskiego, ten zbiór jest bardziej baśniowy, oniryczny, delikatny. Mniej tu wojenki i zabawy słowem, więcej tekstów raczej miłych w przyswajaniu i skupionych na bohaterze. Osobiście wolę takie podejście. Poprzednią antologię wspominam jako dobrą, ale dość surową, a ja niekoniecznie takie rzeczy lubię. „Inne nieba” są bardziej w moim guście.

W porównaniu do innych antologii tej grupy autorek, uważam, że wypada podobnie jak „Harde baśnie”. Teksty są jak na antologię dość wyrównane (co ma sens, twórczynie miały okazję trochę się zgrać), a jednocześnie naprawdę różnorodne. Choć nie ma tu dla mnie żadnego świętego Graala spośród polskich opowiadań, to kilka jest naprawdę dobrych. 

Część z nich nawiązuje do baśni. Mamy tu np. retelling Czerwonego Kapturka (Jadowska), w przypadku którego wilk W KOŃCU nie jest Kapturkiem, czy nową i naprawdę klimatyczną wizję Małej Syrenki (Raduchowska). Nie brakuje też elementu horroru, w który lekko poszła Anna Kańtoch, choć raczej w popkulturowym wydaniu, trochę pisząc też o samym świecie wydawniczym. 

Są również opowiadania fantastyczno-naukowe. W końcu prace Różalskiego słyną z tego, że jest w nich trochę mechów i innych elementów raczej sugergujących SF niż fantasy. I tak też w ten gatunek fantastyki poszła Aleksandra Janusz, tworząc opowiadanie o androidce, wyróżniającej się na tle innych sztucznych ludzi. Zresztą mój ulubiony tekst w tej antologii to też właśnie SF. Napisała go Anna Hrycyszyn i opowiada o żyjącej w świecie przyszłości parze, która wylatuje na wakacje na niezaludnioną planetę. Sam pomysł uważam za urokliwy (po co komu samotna wyspa, jak ma planetę!), a fabułę uważam za prostą, dość lekka, ale przy tym kreatywną, z zaskakującym twistem.

Ogółem nie mam w tym antologii tekstu, na który chciałabym jakoś szczególnie ponarzekać. Część już zaciera mi się w pamięci, ale niekoniecznie dlatego, że były bardzo złe. Przeciwnie — raczej dlatego, że trafiły w moim odczuciu do tych, które albo nie są „moje”, albo po prostu niczym szczególnym nie rzuciły mi się w oczy.

Uważam, że to w ogóle może być ciekawa antologia na start z antologiami. Dlatego że jeśli czytelnikowi spodoba się temat, ma w razie czego „Inne światy”, za które może się zabrać, a z kolei jeśli uzna, że po prostu ta grupa twórczyń mu odpowiada, może sięgnąć po kolejne dwie antologie. A jednocześnie to nie jest przecież cykl i w razie czego nie trzeba sięgać po żadną kontynuację (ogólnie nigdy nie trzeba, ale mniejsza).

Dlatego ogółem, polecam. To ładnie wydana książka, z przyjemnymi opowiadaniami, promująca nie tylko pisarzy, ale również naszego polskiego grafika. Takie rzeczy warto mieć na półce… albo po prostu znać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony