piątek, 28 lipca 2023

Sekta zabójców: młodzieżowe fantasy z potężną, złą gildią


Dubhe została wytrenowana na zabójczynie, jednak wybrała ścieżkę złodziejki. Gdy zostaje nałożona na nią klątwa, szuka możliwości, by się jej pozbyć. W ten sposób trafia do Gildii Zabójców, wyznawców przerażającego boga, którzy obiecują jej remedium w zamian za dołączenie do ich stowarzyszenia.



Historie o Świecie Wynurzonym czytam już od jakiś 15 lat i w dalszym ciągu ich nie skończyłam. I choć wiem, że to już nie są lektury dla mnie, to jednak jakoś do nich wracam. Tym razem w moje ręce trafił pierwszy tom „Wojen Świata Wynurzonego”, czyli „Sekta zabójców”. Akcja tej książki rozgrywa się około 40 lat po wydarzeniach z „Kronik…”, pierwszej z trzech trylogii osadzonej w tym uniwersum.

Sekta zabójców
Licia Troisi
wyd. Videograf II, 2008
Cykl Wojny świata wynurzonego, t. 1

Nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego i też niczego takiego nie dostałam. To raczej dość schematyczna powieść dla młodzieży z topornie zbudowanym (choć rozbudowanym) światem. Jednocześnie jednak jest to parę ciekawych pomysłów i rozwiązań, na których autorzy aktualnie tworzonych młodzieżówek mogliby się uczyć.

Nie do końca przemawia do mnie motyw wielkich, potężnych sekt zabójców, które wyznają krwawych bogów, a przynajmniej nie w tak przerysowanej formie. Ale jednocześnie w ramach tej konwencji jestem w stanie przymknąć na to oko i trochę zawiesić niewiarę. Dzięki temu doceniam sam główny zabieg fabularny. Dubhe jest postacią, którą można polubić, bo mimo umiejętności typowych dla płatnego zabijaki, ona wcale nie chce nim być. Jednocześnie cały świat próbuje jej wmówić, że jednak powinna, co rodzi nawet sympatyczny konflikt. W żadnym razie nie wybitny, szczególnie głęboki czy bardzo wiarygodny, ale po prostu – sympatyczny.

Sposób narracji, czy styl autorki jest w tej książce naprawdę bardzo prosty, co jest właściwie typowe dla tego cyklu. Znając tę książkę, całą poprzednią trylogię oraz dwa tomy kolejnej mogę stwierdzić, że „Wojny…” zapowiadają się lepiej, niż „Legendy…”. Do „Kronik…” nawet nie próbuję ich porównywać: czytałam ten cykl dawno i mam do niego nostalgię. 

Nie wiem, czy warto po tę książkę sięgać, jeśli ktoś po prostu szuka dobrego fantasy. Ale czytelnicy młodzieżowej fantastyki, których kręci motyw nastolatki-zabójczyni być może powinni się jej przyjrzeć. Oczywiście to może być też, jak w moim przypadku, nostalgiczna podróż. Ale czy ta książka wniosła cokolwiek więcej do mojego życia? Nie. Była po prostu zapychającym czas czytadełkiem, z którego już dawno wyrosłam. Jednocześnie mam świadomość, że gdybym czytała ją, mając te 12-15 lat, mogłabym być z lektury całkiem zadowolona.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony