Pewnego ranka, 1935 roku, Briany przyłapuje swoją
starszą siostrę, Cecylię, i syna służącej w dwuznacznej sytuacji. Jej bujna
wyobraźnia i zła interpretacja wydarzenia doprowadza do tragedii, która skończy
się w opętanym wojną świecie.
„Pokutę”
znałam i lubiłam już w chwili, w której po nią sięgnęłam dzięki filmowi z 2007
roku. Ta historia stała się dla mnie dość istotna, dlatego dość szybko po
seansie sięgnęłam po oryginał. I choć przez to pod względem fabularnym nie była
dla mnie zaskoczeniem to muszę przyznać, że to naprawdę dobrze napisana
powieść.
Tytuł: Pokuta
Autor:
Ian McEwen
Tłumaczenie: Andrzej
Szulc
Liczba stron: 400
Gatunek: melodramat
Wydanie: Albatros
2008
|
Historia,
którą dostajemy dzieli się na trzy części. W pierwszej obserwujemy świat
głównie oczami młodej Briany. Muszę przyznać, że o ile w wersji filmowej ten
początkowy okres opowieści był dla mnie najprzyjemniejszym to niestety, w
przypadku książki wypada chyba najsłabiej. Nasza bohaterka to postać ze zbyt
dużą wyobraźnia, która za bardzo próbuje bawić się słowem, we wszystkim
dostrzegając temat na nową historię, co po prostu w pewnym momencie zaczyna czytelnika
drażnić. Briany to bardzo irytujące przez swoje zachowanie dziecko, a my, jako
czytelnicy, jesteśmy skazani oglądać świat jej oczyma. Nie miałabym nic
przeciwko niej, gdyby było jej po prostu mniej: to dobrze wykreowana postać,
tylko po prostu nie do końca nadająca się do prowadzenia narracji.
Na
szczęście pozostałe części „Pokuty” poprowadzone są już znacznie lepiej. Drugą widzimy
oczami Robbie’go, prosto z frontu II Wojny Światowej. Robbie’go, zniszczonego
przez doświadczenia, który żyje tylko dzięki nadziei, że zobaczy ukochaną.
Który wspomina przeszłość, żyjąc wśród strachu i umierających wokół ludzi.
Uważam, że zdecydowanie ta część, przepełniona taką nadzieją, miłością i
pragnieniami wypada najlepiej, zwłaszcza, że to bardzo sympatyczny bohater,
któremu chcemy kibicować.
Część
trzecią opowiada nam już starsza Briany: ta wypada także przyzwoicie, chociaż
muszę przyznać, że chwilami czułam się znudzona opisami jej życia. Niemniej,
jej istnienie było konieczne z punktu widzenia struktury książki, dlatego jak
najbardziej mogę wybaczyć to autorowi.
„Pokuta”
to powieść nie do końca oczywista: niby jest romansem, ale tak naprawdę
opowiada nam historię o dorastaniu młodej dziewczyny, która próbuje znaleźć
swoją drogę w świecie po tym, czego dopuściła się jako nastolatka. Przy tym w
stosunku do filmu powieść wypada pełniej. Wyjaśnia na przykład wykształcenie
Robbie’go: na nagraniu wiemy tylko, że studiował. Tu dowiadujemy się, że była
to literatura, a przy tym, że przebywał przez jakiś czas we Francji, dzięki
czemu zna francuski. Książka, jak na takową przystało, dopowiada nam historie i
wyjaśnia nieścisłości, które mogły pojawić się w okrojonej, filmowej wersji.
Przez
dość współczesny styl książkę czyta się płynnie i dość przyjemnie, ale to nie
jest najlżejszy z istniejących piór. Nie zrozumcie mnie źle: to po prostu nie
jest powieść młodzieżowa, czy humorystyczna, co automatycznie zmusza autora do
używania bardziej dosadnych słów i nie bawienia się w ogrom głupich żarcików,
wciśniętych tu i ówdzie.
To
naprawdę dobra powieść. Wprawdzie nie doskonała, ale warta poznania. Pokazuje
miłość, relacje w rodzinie, dorastanie i wojnę jednocześnie, robiąc to naprawdę
porządnie. Jest dobrze wyważona, a nadzieja, którą niosą w sercach jej
bohaterowie jest czymś na swój sposób magicznym.
* * *
Jak powieściopisarka
może uzyskać odkupienie, skoro dzierżąc ostateczną władzę nad losami bohaterów,
jest również Bogiem? Nie ma nikogo, żadnej istoty ani wyższej formy, do której
mogłaby się zwrócić, z którą mogłaby się pojednać, od której mogłaby uzyskać
wybaczenie. Poza nią nie ma niczego, w swojej wyobraźni ustaliła granice i
zasady. Nie ma odkupienia dla Boga ani dla powieściopisarzy, nawet jeśli są
ateistami. Tego zadania nigdy nie można było wypełnić i o to właśnie chodziło.
Wyłącznie o to, żeby próbować.
Film nieźle mnie zaskoczył, także z miłą chęcią bym się zapoznała z tą książką. :-)
OdpowiedzUsuńJuz kiedyś myślałam, zeby po nią sięgnąć w celu uzupełnienia filmu, ale zapomnialam. Dobrze ze mi przypomnialas :-)
OdpowiedzUsuńFilmu nie oglądałam, książki też jeszcze nie czytałam, tytuł zapisuję i będę nadrabiać. :)
OdpowiedzUsuńNie znam ani filmu ani książki. Muszę nadrobić, ale zacznę od przeczytania książki. ;)
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się ostatnio w filmie i bardzo żałuje, że obejrzałam go dopiero niedawno. Piękny, wzruszający, tragiczny. Książkę koniecznie teraz muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJak się zapewne domyślasz, ja się nie skuszę :D Dla mnie to zbyt prawdziwa historia :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o książce i myśl, że fabuła by mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńKsiążka dla mnie również nie była fenomenalna, ale bardzo dobra i zdecydowanie nie żałuje czasu z nią spędzonego. Za film planuję się niedługo zabrać, bo jestem ciekawa jak udało się przenieść historię na duży ekran.
OdpowiedzUsuńCzuje się mega zachęcona! Książka idealnie dla mnie, bardzo lubię takie klimaty :) Dodatkowo uwielbiam McAvoya więc na pewno będę chciała zobaczy c również film.
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńFajnie brzmi, nie słyszałam wcześniej, chociaż zastanawiałam się nad sprezentowaniem filmu mamie.
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie zabrać się za tą ksiązkę, bo stanowczo o niej zapomniałam!
OdpowiedzUsuńNie oglądałam filmu, więc z przyjemnością sięgnę po książkę. Lubię takie powieści, które wymagają zaangażowania intelektualnego.
OdpowiedzUsuń