poniedziałek, 11 grudnia 2017

Pokuta: Zła interpretacja doprowadziła do tragedii


Pewnego ranka, 1935 roku, Briany przyłapuje swoją starszą siostrę, Cecylię, i syna służącej w dwuznacznej sytuacji. Jej bujna wyobraźnia i zła interpretacja wydarzenia doprowadza do tragedii, która skończy się w opętanym wojną świecie.

„Pokutę” znałam i lubiłam już w chwili, w której po nią sięgnęłam dzięki filmowi z 2007 roku. Ta historia stała się dla mnie dość istotna, dlatego dość szybko po seansie sięgnęłam po oryginał. I choć przez to pod względem fabularnym nie była dla mnie zaskoczeniem to muszę przyznać, że to naprawdę dobrze napisana powieść.
Tytuł: Pokuta
Autor:  Ian McEwen
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Liczba stron: 400
Gatunek: melodramat
Wydanie: Albatros 2008
Historia, którą dostajemy dzieli się na trzy części. W pierwszej obserwujemy świat głównie oczami młodej Briany. Muszę przyznać, że o ile w wersji filmowej ten początkowy okres opowieści był dla mnie najprzyjemniejszym to niestety, w przypadku książki wypada chyba najsłabiej. Nasza bohaterka to postać ze zbyt dużą wyobraźnia, która za bardzo próbuje bawić się słowem, we wszystkim dostrzegając temat na nową historię, co po prostu w pewnym momencie zaczyna czytelnika drażnić. Briany to bardzo irytujące przez swoje zachowanie dziecko, a my, jako czytelnicy, jesteśmy skazani oglądać świat jej oczyma. Nie miałabym nic przeciwko niej, gdyby było jej po prostu mniej: to dobrze wykreowana postać, tylko po prostu nie do końca nadająca się do prowadzenia narracji.
Na szczęście pozostałe części „Pokuty” poprowadzone są już znacznie lepiej. Drugą widzimy oczami Robbie’go, prosto z frontu II Wojny Światowej. Robbie’go, zniszczonego przez doświadczenia, który żyje tylko dzięki nadziei, że zobaczy ukochaną. Który wspomina przeszłość, żyjąc wśród strachu i umierających wokół ludzi. Uważam, że zdecydowanie ta część, przepełniona taką nadzieją, miłością i pragnieniami wypada najlepiej, zwłaszcza, że to bardzo sympatyczny bohater, któremu chcemy kibicować.
Część trzecią opowiada nam już starsza Briany: ta wypada także przyzwoicie, chociaż muszę przyznać, że chwilami czułam się znudzona opisami jej życia. Niemniej, jej istnienie było konieczne z punktu widzenia struktury książki, dlatego jak najbardziej mogę wybaczyć to autorowi.
„Pokuta” to powieść nie do końca oczywista: niby jest romansem, ale tak naprawdę opowiada nam historię o dorastaniu młodej dziewczyny, która próbuje znaleźć swoją drogę w świecie po tym, czego dopuściła się jako nastolatka. Przy tym w stosunku do filmu powieść wypada pełniej. Wyjaśnia na przykład wykształcenie Robbie’go: na nagraniu wiemy tylko, że studiował. Tu dowiadujemy się, że była to literatura, a przy tym, że przebywał przez jakiś czas we Francji, dzięki czemu zna francuski. Książka, jak na takową przystało, dopowiada nam historie i wyjaśnia nieścisłości, które mogły pojawić się w okrojonej, filmowej wersji.
Przez dość współczesny styl książkę czyta się płynnie i dość przyjemnie, ale to nie jest najlżejszy z istniejących piór. Nie zrozumcie mnie źle: to po prostu nie jest powieść młodzieżowa, czy humorystyczna, co automatycznie zmusza autora do używania bardziej dosadnych słów i nie bawienia się w ogrom głupich żarcików, wciśniętych tu i ówdzie.
To naprawdę dobra powieść. Wprawdzie nie doskonała, ale warta poznania. Pokazuje miłość, relacje w rodzinie, dorastanie i wojnę jednocześnie, robiąc to naprawdę porządnie. Jest dobrze wyważona, a nadzieja, którą niosą w sercach jej bohaterowie jest czymś na swój sposób magicznym.

* * *

Jak powieściopisarka może uzyskać odkupienie, skoro dzierżąc ostateczną władzę nad losami bohaterów, jest również Bogiem? Nie ma nikogo, żadnej istoty ani wyższej formy, do której mogłaby się zwrócić, z którą mogłaby się pojednać, od której mogłaby uzyskać wybaczenie. Poza nią nie ma niczego, w swojej wyobraźni ustaliła granice i zasady. Nie ma odkupienia dla Boga ani dla powieściopisarzy, nawet jeśli są ateistami. Tego zadania nigdy nie można było wypełnić i o to właśnie chodziło. Wyłącznie o to, żeby próbować.



Fragment „Pokuty” Iana McEwana

13 komentarzy:

  1. Film nieźle mnie zaskoczył, także z miłą chęcią bym się zapoznała z tą książką. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz kiedyś myślałam, zeby po nią sięgnąć w celu uzupełnienia filmu, ale zapomnialam. Dobrze ze mi przypomnialas :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmu nie oglądałam, książki też jeszcze nie czytałam, tytuł zapisuję i będę nadrabiać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam ani filmu ani książki. Muszę nadrobić, ale zacznę od przeczytania książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zakochałam się ostatnio w filmie i bardzo żałuje, że obejrzałam go dopiero niedawno. Piękny, wzruszający, tragiczny. Książkę koniecznie teraz muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak się zapewne domyślasz, ja się nie skuszę :D Dla mnie to zbyt prawdziwa historia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam już o książce i myśl, że fabuła by mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka dla mnie również nie była fenomenalna, ale bardzo dobra i zdecydowanie nie żałuje czasu z nią spędzonego. Za film planuję się niedługo zabrać, bo jestem ciekawa jak udało się przenieść historię na duży ekran.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuje się mega zachęcona! Książka idealnie dla mnie, bardzo lubię takie klimaty :) Dodatkowo uwielbiam McAvoya więc na pewno będę chciała zobaczy c również film.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie brzmi, nie słyszałam wcześniej, chociaż zastanawiałam się nad sprezentowaniem filmu mamie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę wreszcie zabrać się za tą ksiązkę, bo stanowczo o niej zapomniałam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie oglądałam filmu, więc z przyjemnością sięgnę po książkę. Lubię takie powieści, które wymagają zaangażowania intelektualnego.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony