czwartek, 7 grudnia 2017

John Wick (2014): Po prostu akcja

John Wick (Keanu Reeve) niegdyś był legendą: płatnym zabójca, z którym nikt nie mógł się równać. Po tym, jak się zakochuje, odchodzi z biznesu. Gdy jednak po śmierci żony, syn (Afie Allen) jego byłego pracodawcy (Michael Nyqvist) zabija jego psa i kradnie samochód, powraca, aby się zemścić.

Nieczęsto oglądam „typowe” akcyjniaki – takie bez wątku fantastycznego, w których główną role odgrywa po prostu strzelanie do siebie i bijatyki na pieści. Dlatego „John Wick”, mimo bycia filmem raczej wtórnym, po prostu okazał się być dla mnie całkiem przyjemna odskocznią.
Jak to z filmami akcja bywa, „John Wick” to bardzo prosta historia, połączona z ogromna ilością strzelania i pościgów. Jak to zwykle ze mną bywa, podoba mi się fakt, ze główny bohater nie próbuje ratować świata: ma do załatwienia prywatną sprawę i nie kryje się z tym, po prostu robiąc swoje.
 Jednocześnie na uwagę zasługuje naprawdę przyjemna dla oka choreografia. Twórcy filmu nie zapominają o tym, ze bron trzeba przeładować, a obserwując samego Johna Wicka miałam wrażenie, ze hej! To faktycznie jest człowiek, który mógł być genialnym płatnym zabójcą, biorąc pod uwag to, jak się rusza i jakie ma pomysły w trakcie samej walki.
„John Wick” (2014)
reż. David Leitech, Chad Stahelski
akcja
Dzięki temu, ze sceny akcji ogląda się bardzo płynnie i bardzo przyjemnie, seans zlatuje  naprawdę szybko, zwłaszcza, ze to nie jest szczególnie długi film (trwa nieco ponad półtorej godziny). A ze jest napakowany akcją i właściwie nie ma przestojów, trudno się w trakcie niego nudzić.
Oczywiście, w „Johnie Wicku” nie znajdziecie głębokich rozważań dotyczących psychiki głównego bohatera. Większość informacji jest nam podawana w półsłówkach, krotko i na temat, dzięki czemu wiemy o co chodzi. Poza tym to w żadnym razie nie jest film zupełnie „na poważnie” – w pewnym sensie tworzy swoje własne uniwersum, w którym istnieje „gildia zabójców”, mająca własne układy, własny hotel, klub i walutę.
Podejrzewam, ze gdybym miała ochotę wytykać temu filmowi błędy logiczne, znalazłoby się ich całkiem sporo. Ale... jak już wspominałam, to nie jest dzieło poważne, a coś, co ma nam dostarczy rozrywki przez sceny akcji, w których John Wick biega z pistoletem i po prostu wymiata. I po prostu nie czuje potrzeby, by to robić.
Sam John to po prostu człowiek, który wie co robi i ma konkretny cel. Zabawne jest to, jak wszyscy trzęsą się przed nim, mimo ze podobno jest już na „emeryturze”. Ciekawa jest tez jego relacja z Marcusem (Willem Dafoe): żałuje jedynie, ze została nam podana w bardzo skromnej wersji.

To nie jest filmowe dzieło sztuki; to nie jest film, do którego będę wracać myślami. Ale... ale jednocześnie jako kino akcji działa naprawdę nieźle. Nie przesadza z patosem, jest zgrabne, z dobrym rytmem. Także jeśli szukacie właśnie czegoś takiego „John Wick” to film, który po prostu można obejrzeć. 

16 komentarzy:

  1. Ja nie lubię takich filmów :P
    Chyba trochę głodna byłaś podczas pisania, bo ci trochę polskich znaków uciekło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W których miejscach? Bo ślepa jestem, a blogspot mi ich nie podkreśla xD

      Usuń
    2. Serio? Kto nie lubi takich filmów! Ja oglądnąłem obydwie części z zachwytem.

      Usuń
  2. hm, może kiedyś obejrzę, bo lubię Keanu :D no i jak jest logika w scenach akcji i bohaterowie muszą przeładować broń to już jest przełom w amerykańskim kinie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, jest! Ale nie myśl, że to jest w 100% logiczne dzieło: to po prostu fajny akcyjniak xD

      Usuń
  3. Tematyka kompletnie nie moja :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesli chodzi o fabułę to niekoniecznie mnie ciągnie ale bardzo lubię Reevesa więc pewnie któregoś wieczoru zasiąde i obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś obejrzę. :)
    Obserwuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólnie też nie lubię tego całego mordobicia i pukania do siebie z pistoletów. Ale trafiają się właśnie takie produkcje, które dają świetną rozrywkę z doskonałą obsadą i szczyptą humoru. Można całkiem przyjemnie spedzić czas przy tym seansie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałam ten film i chyba przypadł mi on do gustu chociaż tak jak ty niezbyt przepadam za filmami akcji :). Bardzo ładnie napisana recenzja

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam ponad 60 książek w tym roku, ale ani jednej z Twojego stosiku :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię takich filmów, a jednak ten faktycznie ma coś w sobie. Może ni ejst jakiś bardzo super, jednak wart obejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie lubię filmów akcji (prócz komedii sensacyjnych z lat '80 i '90), ale ten uwielbiam. Lekko przegięta, nierealna, nie traktująca siebie poważnie. Jeśli nie oglądałaś spróbuj Kingsmana. Piękna parodia Bonda, ale taka z klasą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam go jeszcze, ale zobaczymy, może kiedyś się uda :D

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony