Historia potoczyła się inaczej. Po
tym, jak w XVII wieku Holendrzy nauczyli się tworzyć obdarzone duszą, posłuszne
ludziom maszyny, ich niewielki kraj stał się olbrzymim imperium. Jax jest jedną
ze stworzonych przez nich maszyn: służącym, który marzy o wolności. A przy tym
jest jedynym, któremu udaje się ją odzyskać. Jak? Sam nie ma pojęcia. Tak... po
prostu się stało.
Steampunk
to klimaty, które zawsze mnie interesowały, zwłaszcza pod względem wizualnym:
wprost uwielbiam stroje, które nawiązują do tego nurtu. Jednocześnie zwykle
przyjemnie czyta mi się historie, które dzieją się w świecie napędzanym przez
parę. Dlatego liczyłam, że „Mechaniczny”
po prostu przypadnie mi do gustu. I choć raczej spełnił moje oczekiwania,
to jednak nie był powieścią porywającą.
Bardzo
lubię sam pomysł autora na świat. Wprawdzie rozważania na temat tego, czy
maszyna jest człowiekiem, czy nie, nie są w literaturze niczym nowym, a
takowych tu nie brakuje, ale zwykle pojawia się to w science-fiction, a nie w
fantasy. W „Mechanicznym” klakierzy, czyli swoiste roboty, ożywia bliżej
niezidentyfikowana magia, co wprowadza do całości nutkę tajemnicy. Dodatkowo
autor stworzył dwa państwa – Holandię i Nową Francję – które cały czas próbują
ze sobą walczyć, choć właściwie z góry wiadomo, że to pierwsze państwo jest na
wygranej pozycji. Dzięki lekkiemu, ale zgrabnemu zarysowaniu polityki po prostu
przyjemnie się to obserwuje.
Wydaje
mi się, że to, co nie gra do końca w tej pozycji to lekki dysonans, który
pojawia się przy zderzeniu stylu autora z próbą wykreowania lekkiego, dość
ciepłego ducha książki. Tregillis pisze językiem stosunkowo „szlachetnym”, jak
na tego typu literaturę. Potrafi naprawdę ładnie opisywać i choć
„Mechanicznego” czyta się przyjemnie, to jednak warto się na nim trochę skupić.
To nie jest bardzo młodzieżowy styl, w którym królują dialogi i lakoniczna
narracja. Niemniej, książka Tregillisa nie jest przy tym małym dziełem sztuki. Przekleństwa czasem wybijają z rytmu, a jej przygodowa warstwa jest na coś takiego zbyt lekka. To nie jest literatura piękna, a jedynie nieco ładniejsza i cięższa od typowej,
współczesnej książki tego typu.
Z
drugiej strony miałam wrażenie, że Tregillis chce stworzyć postacie bardzo
ciepłe. Takie, które po prostu polubimy; które wzbudzą w nas sympatię i może
będą nieco przerysowane, nie koniecznie zupełnie poważne. I choć owszem – z
trójki głównych postaci lubię właściwie wszystkie – to takie kreowanie
bohaterów, w połączeniu ze stosunkowo ciężkim jak na ten gatunek stylem,
sprawiło, że po prostu nie miałam ochoty, by czytać tę książkę na raz. Po
odłożeniu niekoniecznie chciałam też bardzo szybko do niej wrócić. Zwłaszcza,
że przy wtórze ładnych opisów jedna z bohaterek często klnie i robi inne
rzeczy, które niekoniecznie przystają damie.
Jak
już wspominałam, w „Mechanicznym” występuje trójka głównych bohaterów. Główną
osią fabularną jest oczywiście Jax, nasz klakier, przez którego cała historia w
ogóle ma miejsce. To sympatyczna postać, która stara się po prostu postępować
właściwie. Powiedziałabym jednak, że
przy pozostałej dwójce wypada najmniej charakterystycznie.
Drugą
postacią jest Visser, francuski szpieg, głęboko wierzący w Boga i wolną wole.
Jest poczciwym pastorem, który wszystko, co robi, robi dla dobra sprawy. W
przeciwieństwie do Jaxa ma zdecydowanie więcej wewnętrznych rozterek i przy tym
jest po części postacią tragiczną, co automatycznie czyni do ciekawszym od
klakiera.
Trzecim,
i już ostatnim głównym bohaterem, jest Berenice – pewna siebie kobieta, z
ciętym językiem, która po prosty wzbudza zainteresowanie od samego początku,
choć ona najmniej pasuje mi swoim zachowaniem do stylu, jakim posługiwał się
Tregillis w tej powieści.
Pod
względem fabularnym nie mam tej książce kompletnie nic do zarzucenia. Autor
wszystko dobrze sobie zaplanował i całość wypada w sposób naturalny i
niewymuszony. Mimo dość rozbudowanych opisów dzieje się tu nie mało, a nasi
bohaterzy są w ciągłym ruchu.
„Mechaniczny”
nie jest może moją lekturą doskonałą, ale mimo wszystko czytało mi się ją
całkiem przyjemnie. To dobra książka i mam nadzieję, że uda mi się tę serię
poznać w całości.
*
* *
–
Może – mówiła jedna z kobieg – uda nam się razić mechanicznych sztucznymi
błyskawicmai?
–
Interesujące – odparła Berenice. – A co się wtedy stanie z takim mechanicznym?
Nikt
nie potrafił jej odpowiedzieć.
Fragment
„Mechanicznego” Iana Tregillisa
Chyba zdecyduję się na tę serię, bo coraz bardziej mnie kusi. ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że w końcu przeczytałaś :) Mechaniczny jeszcze przede mną, ale może niedługo dorwę ten pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńTaak, w końcu się udało :D Ale za to tona innych książek czeka w kolejce.
UsuńLubię steampunk i muszę przyznać, że moja przygoda z nim zaczęła się właśnie od "Mechanicznego" :D.
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że ta książka jest dosyć ciężka i najlepiej jej unikać, kiedy chce się zabrać za coś lekkiego! Osobiście pokochałam wszystkich bohaterów, podobnie jak ty, ale do Jaxa mam szczególny sentyment. No i Berenice - najbardziej wyraźna ze wszystkich! Lubię takie ostre kobiety >D!
Pozdrawiam i przy okazji zapraszam do nas na kiermasz c:
http://zniewolone-trescia.blogspot.com/2017/12/swiateczny-kiermasz-zniewolonych.html
#SadisticWriter
Na pewno jest cięższa od typowych młodzieżówek, ale nie powiedziałabym, by to była jakoś szczególnie trudna.
Usuńtak się zbieram do tej książki i zbieram, ze steampunkiem nie mam za dobrych doświadczeń, to gatunek, w którym łatwo coś spierdzielić, ale chyba jednak ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie każdy gatunek łatwo spierdzielić xD Ale to jest po prostu taka prawidłowa, przyjemna pozycja.
UsuńJakoś mnie ta seria nie kusi, chyba ciężko by mi się ją czytało.
OdpowiedzUsuńW końcu udało Ci się sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka Cię nie odrzuciła i w planach masz przeczytanie dalszych losów Jax-a i spółki. Warto! :)
Drugi mam już w sumie za sobą, a trzeci czeka na swoją kolej :)
Usuń"Mechanicznego" zaczęłam czytać kilka miesięcy temu, ale mimo że kocham steampunk, to inne książki odciągnęły moją uwagę i jakoś nie mogę się znowu za niego zabrać.
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji mam teraz więcej motywacji, żeby w przyszłym roku w końcu tę powieść skończyć szczególnie, że wyszła już cała trylogia, i ojej jakie ma piękne okładki ;)
Podoba mi się pomysł Tregilisa i kreacja Berenice (w przeciewieństwie do Twoich odczuć względem niej), a i samo tempo akcji jest na wysokim poziomie i nie można się przy Mechanicznym ani przy kolejnych tomach nudzić, tu mogę zapewnić, że wszystko pozosaje jak w części pierwszej. Ale styl - mnie osobiście pokonał, znaczy tak - w drugim tomie nie zdołałam się do niego przyzwyczaić, a w trzecim poddałam się i rzuciłam książkę na półtora miesiąca. Serio, ciężka sprawa, jeżeli Tregilis coś jeszcze napisze, to liczę, że przystępniejszym językiem, bo nie wiem, czy mam siłę na kolejną taką walkę...
OdpowiedzUsuńTo nie jest tak, że jej nie lubię - po prostu ona trochę nie pasuje w tomie pierwszym do stylu autora.
UsuńJa osobiście wolę nieco cięższe teksty, także... akurat pod tym względem kompletnie mi to nie przeszkadzało.
Ja w sumie też nie mam nic przeciwko stylowi, który zmusza do myślenia, ale w sumie ten Tregilisa był jakiś taki... niewygodny :P
UsuńCzytałam wiele pozytywnych opinii o tej książce, ale jakoś póki co nie czuję się do niej przekonana (z bliżej niewyjaśnionych przyczyn :D )
OdpowiedzUsuńCzytałam, świetna.
OdpowiedzUsuńCiekawa musi być to książka i z chęcią po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie zapoznam się z tą serią!
OdpowiedzUsuńA mi się własnie kreacja Berenice najbardziej podoba. Jest elementem burzącym pod każdym względem - sama konstrukcja postaci, język jakim się posługuje, podejmowane działania - to wszystko nie pasuje do całej otoczki powieści, tak samo jak ona nie pasuje do czasów i świata, w którym przyszło jej żyć. Myślę, że z tego wynika jej potencjał rewolucyjny (chyba że okaże się, że żadnego nie ma, jeszcze nie czytałam kolejnych tomów).
OdpowiedzUsuń