piątek, 15 grudnia 2017

Od 2014 do 2017 - jak zmienił się Drewniany Most?

Drewniany Most powstał w 2014 roku: dokładnie 14 kwietnia pojawił się pierwszy wpis i śmiem twierdzić, że to był ten sam dzień, w którym zawisł w sieci, choć nie dam sobie za to uciąć głowy. Istnieje już ponad trzy lata; to szmat czasu, zwłaszcza jak na bloga osoby, która właśnie dorasta i tak naprawdę ustala, co chce w życiu robić.
Od tamtego czasu sporo się zmieniło i dziś... przyszłam Wam opowiedzieć mniej więcej co, a Wy powiecie mi, czy to zmiany na lepsze, czy na gorsze.
W pierwszym wpisie zaczęłam pisać do Was tak:


„Serdecznie witam wszystkich na moim pół godziny temu założonym  blogu - nowym, własnym śmietniku, mającym pełnić funkcje integracyjną dla moich wszystkich kont na portalach, myśloodsiewni i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze. „

Pamiętam, że w głowie miałam właśnie mniej więcej taką wizję: DM miał informować o nowościach odnośnie mojej sieciowej działalności, przy okazji zawierając to, na co nie miałam miejsca nigdzie indziej (np. recenzje). Podejrzewałam też, że nie pożyje za długo. Wiele blogów już kasowałam – ten nie byłby więc pierwszy.
Ten pierwszy rok był rokiem dość... losowym. Sama nie wiedziałam, czego chce, publikowałam zupełnie nieregularnie. Głównie były to „recenzje” i jakieś próby robienia postów refleksyjnych i Bóg wie czego. Drewniany Most w formie przypominającej dzisiejszą zaczął się w 2015 roku. Mniej więcej od kwietnia zaczęłam publikować w miarę regularnie. Okazało się, że choć nie boję się publikować tu niczego, to jednak książkowe treści przeważają.
Forma „aktualna” pojawiła się w styczniu 2016 roku: od tamtego czasu posty są praktycznie zawsze zaplanowane na przód, tak, by pojawiały się w ilości co najmniej jednego na trzy dni. I jak na razie coś takiego mi jak najbardziej odpowiada, choć przez ostatni rok wpisy bardzo często pojawiały się co drugi dzień. Staram się, by dwie recenzje książkowe były przeplatane czymś innym i jakoś mniej więcej mi to wychodzi.

Skupmy się teraz na tym, jak zmieniły się posty. Nie będę oceniać mojego „warsztatu literackiego” – wybaczcie, nie byłabym obiektywna – a samo to, jak wyglądały. A że najłatwiej zrobić to przez obserwacje regularnej formy weźmy na tapet właśnie moje recenzenckie posty.
Pierwszą recenzją jaka pojawiła się na blogu były „Ścieżki mocy” z serii Star Wars i to właśnie na niej będę się wzorować, robić to porównanie. A więc... przejdźmy do rzeczy!



Jak zmieniły się (lub nie) wpisy od 2014 roku?

Metryczka
Uwaga, uwaga! Ciągle korzystam z tej samej bazy, co w 2014 roku! Dodałam do niej kilka punktów, czasem o jakimś dziś zapominając, ale naprawdę: to, co widzicie, to zamysł, który powstał właśnie wtedy :) Do dziś go lubię, do dziś mi odpowiada: podaje podstawowe informacje o książce, przez co nikt nie musi nigdzie grzebać w poszukiwaniu ich.

Ilustracje
W początkowych postach jedyną ilustracją do recenzji była okładka omawianej książki i cóż... utrzymywałam ten stan dłuższy czas. Wydawało mi się, że to wystarcza i jest w sumie w porządku, aż do czasu, w którym pomyślałam sobie, że hej! Może by tak pokazać ludziom, że bardziej angażuje się w bloga? Wtedy zaczęłam robić zdjęcia książkom, a gdy ich nie miałam wrzucałam (i wrzucam) na początku i najlepiej na końcu jakąś ilustracje. Początkowo były w „średnim” rozmiarze – poprzednie szablony rozciągały się, gdy dawałam większe zdjęcia. Obecnie są ustawione jako „bardzo duże”. Wydaje mi się, że blog na tym naprawdę wiele zyskał. Jest bardziej kolorowy i po prostu ciekawszy.

Układ tekstu
Gdy zaczynałam, pisałam posty w bloggerze, nie justując go. Dawało to koszmarny efekt: tekst jest mały, niekoniecznie przyjemny w odbiorze i niezbyt schludny. Obecnie pisze wszystko w Wordzie używając TNR 12 1,5 z wcięciami i justowaniem, po czym przeklejam post w docelowe miejsce. Dzięki temu wpisy wyglądają lepiej, ale ma to też swoje wady i uporczywości: jeśli moje ustawienia zniszczą się w jednym akapicie, a ja tego nie zauważę, mała tragedia jest widoczna gołym okiem :)
Poza tym zmieniłam zapisywanie tytułów. Obecnie wolę zapisywać je w cudzysłowie, które jest ładne i eleganckie. Wcześniej robiłam to kursywą, która dziś niezwykle mnie irytuje.

Cytaty
Cytaty w tekście to cały czas moja pięta Achillesowa, przynajmniej ja je tak widzę. Początkowo nie było ich wcale. W końcu, gdy je wprowadziłam, nie miały być cytatami a dłuższym fragmentem książki, z której czytelnik będzie mógł poznać styl autora i zdecydować, czy mu odpowiada. Okazało się to jednak zbyt czasochłonne, ale cóż... chce zawsze pokazać Wam chociaż krótki kawałek. Dlatego zwykle wrzucam cytat, ale że nie zaznaczam ich, często wrzucam coś z Lubimy Czytać.
Problem pojawia się, gdy książka cytatu na LC nie ma: wtedy właśnie po prostu przepisuje jakiś fragment, często – nie ukrywajmy – dość losowy.

Parę słów ode mnie...
DM zakładałam niedługi czas po zamknięciu innego „recezenckiego” bloga. Tamten, o cudownym adresie b-o-o-k-s.blog.onet.pl, zniknął z sieci po tym, jak jakaś ocenialnia skrytykowała mnie, podając za argument między innymi fakt, że więcej pisałam o tym, jak książka do mnie dotarła, a nie jaka jest. Dlatego na nowym blogu miałam zamiar to poprawić. Przed samą recenzją miało pojawić się „parę słów ode mnie” z których mieliście się dowiedzieć, jaki mam stosunek do książki.
Jak część z Was pewnie wie, ta forma zniknęła z DM niedawno. Z czasem okazało się, że książek jest tyle, że zwykle mogę powiedzieć o niej jedno zdanie, czy słowo, a nawet, jeśli jest tego więcej jestem w stanie wpleść to w treść recenzji. Ta forma zaczęła mnie niezwykle męczyć, dlatego postanowiłam ją niedawno zmienić :)
  
Tytuł
Początkowo tytuł recenzji to był tylko tytuł książki. Obecnie dodaje do niego kilka dodatkowych słów, co czasem niemiłosiernie mnie męczy i nie zawsze mi wychodzi, ale na pewno ćwiczy moją kreatywność i wgląda lepiej, niż sama nazwa książki, dlatego nie rezygnuje z aktualnie przyjętej formy.


Zmieniło się wiele, ale nie wszystko

Tak jak na początku, tak i teraz DM to przede wszystkim moja myślodsiewnia. I tak jak wtedy, tak i teraz blog to nie jest moje miejsce pracy. Ma mnie odstresować i zabawić. Dlatego współprac mam jak kot napłakał, a i konkursów nie organizuje: musiałabym mieć najpierw sponsora, a dopóki takowy sam nie zapuka do drzwi ja nikogo szukać nie mam ochoty. Kilkukrotnie próbowałam, ale ostatecznie uznawałam, że w sumie... nie chce mi się. Mam co czytać, mam o czym pisać, a mi do szczęścia to wystarcza :D

Jak widzicie, pod względem konstrukcji postu zmieniło się bardzo dużo. Wkładam teraz zdecydowanie więcej czasu i starań, by wpisy wyglądały w miarę ładnie i bym sama przynajmniej się ich nie wstydziła. Obecnie coraz mniej boję się „zmian” – początkowo nad każdą drobną zmianą myślałam tydzień. Teraz jeśli coś mnie irytuje po prostu znika, lub zmienia się. Mam nadzieję, że Wam to także odpowiada.

Co Wy sądzicie o zmianach na DM w ciągu tych lat? Jak myślicie, co należałoby jeszcze zmienić, czy poprawić? No i jak to wygląda na Waszych blogach?

18 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wpis. Dobrze, ze potrafilas to wszystko zauwazyc i ze doceniasz swoją pracę.
    Tez często daje cytaty z LC ;-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie czasem przeczytać taką zbiorczą historię - a jeszcze fajniej samemu ją przejrzeć u siebie. :) Jak się porządnie pokopie to takich zmian jest mnóstwo, a tych drobnych się wcale nie zauważa. Niezły szok jest, jak się poczyta na wyrywki różne teksty przez siebie stworzone w różnym czasie - można się zdziwić. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po miesiącu zaglądam do mojego opowiadania i odkrywam, że stworzyłam elfy jedzące pietruszki, więc... to nawet nie musi być "różny czas" :D

      Usuń
    2. Dobra... Ok... Chyba mi załatwiłaś koszmary... :D

      Usuń
  3. Takie "porządki w szafie" są bardzo pożyteczne. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze więcej uśmiechu proszę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako introwertyk uśmiecham się po prostu wewnątrz :D

      Usuń
  5. Ja trafiłam do Ciebie stosunkowo niedawno więc nie mogłam zaobserwować tych zmian ale fajnie jest poczytać o tym jak to było kiedyś ;) Sama prowadzę swojego bloga od 3 miesięcy i mam nadzieję ze wystarczy mi zapału na długo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie odwiedzam Cię aż tak długo jak prowadzisz bloga, ale wystarczająco długo, aby powiedzieć, że mi się tu podoba i chętnie tu zaglądam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) W tym 2014 to mało kto tu zaglądał akurat :D

      Usuń
  7. u mnie w sumie zmienia się coś non stop i ja już tych zmian nie pamiętam :D Biblioteczka miała być tylko na recenzje... Cóż, jest teraz na wszystko :D
    Kiedyś w ogóle nie robiłam metryczek, to był ból dla czytelników, teraz to wiem :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako że na Twojego bloga trafiłam po raz pierwszy, trudno mi potwierdzić bądź podważyć Twoje spostrzeżenia. Uważam jednak, że wykonałaś kawał solidnej roboty, porównując początki bloga z obecną jego formą. Mam nadzieję, że będę tu za następne 3 lata, żeby zobaczyć, jak się Twoje pisanie rozwija i ewoluuje. Trzymam kciuki!

    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie to raczej się nie wiele zmieniło na Meloniku, bo ma on trochę ponad roczek, ale już teraz można zauważyć ewolucję tytułów postów, bo z tym też mam spory problem. :P Ze zdjęciami również, ale z racji tego, że nie mam specjalnie ciekawych pomysłów na zdjęcia, stwierdziłam, że głównie będę je robić na tle białej kartki, a potem obrabiać. :D Od jakiegoś czasu udało mi się publikować regularnie, więc to również jakaś zmiana, bo na początku to raczej losowo było. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Grunt to patrzeć pozytywnie na swoje działania i wyciągać z nich wnioski by iść do przodu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedyś w tytułach postów dawałam coś od siebie, ale jest to trudne, miałam wrażenie, że często wypadało sztucznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja porzuciłam trzyletni blog i zaczęłam na nowo. I dobrze mi to zrobiło! Nowy jest barwny i dużo bardziej mnie cieszy :). Co do recenzji, to mam nadzieję, że po tych latach nauczyłam się wyrzucać trochę niepotrzebnego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Twojego bloga śledzę od niedawna, ale zmiany najwidoczniej były na plus, bo właściwie ja nie dostrzegam nic, do czego mogłabym się przyczepić :D
    A co do samych zmian na blogu, to u siebie też to zauważyłam - mimo że mój blog ma niecały rok, to też już trochę się na nim pozmieniało. To miejsce ciągle ewoluuje, wciąż pojawiają się jakieś nowe pomysły, więc zmiany są i wg mnie to jest super, że blog "nie stoi w miejscu" tylko wciąż się nad nim pracuje :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rzeczywiście zaszło sporo zmian :-) Najważniejsze, żebyś była zadowolona :-) Życzę kolejnych sukcesów na przyszłe lata :-)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony